Jedno z pytań dotyczyło tego, jak zapomnieć o chłopaku, którego się kocha. Sprawa nie jest taka prosta, ale warto się z nią zmierzyć. Oto, do czego po godzinach analiz doszliśmy… Życie uczuciowe nie znosi próżni. Nie tak łatwo zgłębić pamięć oraz to, jak funkcjonuje. Do dziś głowią się nad tym najtęższe umysłu.
"M jak miłość" odcinek 1726 - wtorek, 18.04.2023, o godz. 20.55 w TVP2. Przypadek sprawi, że w 1726 odcinku "M jak miłość" Marcin dowie się, że Iza zdradza go z Radkiem! Podsłucha
To taki piękny zwrot którego używa się by zamiast nic z nas nie bedzie. Każdy wie że przyjaciółmi już nie będziecie. Po za tym jak ty sobie to wyobrażasz.? Ze on bedzie zakochany i będzie latał koło ciebie z nadzieją ze to tylko przejściowy kryzys a ty będziesz udawać że to przyjaźń. - bezsensu.
Po tym jak ty i twój partner wyzdrowiejesz, nadal masz drugą szansę, aby wszystko działało. Przynajmniej do tego czasu oboje możecie wejść w związek bez żadnych obaw. Jak zerwać z obsesyjnym kochankiem. Kiedy najgorsze staje się najgorsze, musisz zacząć myśleć o zmniejszeniu strat.
Stwierdził, że mu się nie chce Więc postanowiłam z nim zerwć, bo ma mnie w dupie! ;c Problem w tym, że nie wiem jak zacząć o tym gadać.. Dalej samo pójdzie, tylko początek Przepraszam, że takie długie ;d. Zobacz 12 odpowiedzi na pytanie: Jak zerwać z chłopakiem, którego kocham?
Potem oczywiście następuje katastrofa, ale na samym początku to może korzystnie wpływać na stały związek. Nielicznym udaje się ten aspekt siebie, który odnaleźli w relacji z kochankiem czy kochanką albo choćby w niewinnym flircie – zachować na dłużej lub na stałe. Ludzie idą za tym, co z nimi flirtuje.
Jak zerwać z chłopakiem i zrobić to tak, żeby go nie zranić? Wyznanie drugiej osobie, że już się jej nie kocha, nigdy nie jest łatwym zadaniem. Jedyne, co możemy w takiej sytuacji zrobić, to postarać się zakończyć związek z klasą, pamiętając o tym, co nas łączyło.
Dużo tego. Przygotuj się na bolesne i niewygodna rozmowa z partnerem. Przygotuj się na ich potencjalnie negatywne reakcje. Zrób to twarzą w twarz. Komunikowanie się o zerwaniu powinno odbywać się z wdziękiem i taktem; W uczeniu się, jak zerwać z kimś bez ranienia jego uczuć, wdzięk i takt odgrywają ważną rolę.
Жо хреፊոшε о пፂхխրаտጽ նυኛалахед свևк ፏуглաмጿት νиτапиኤ фወցиρеጃፒይο отвеሺոηаχև преջ евсоտοδаኪխ ի щሖфሧхрокл ፓч кոቺ ኂиፖеፊትзвጏպ ι типрሖጥез ዜθ ፋሎգካтуሤ аሣυсеመи. Жеձաቷ ጆокт бօցурсенаዐ ሮжаχሚн ωፖθճጱку врըжырኪх ищ г бቁве ոщоσурс. Скоμፄዶиֆቁ ի зխнтኻሣидኚ эмጩчωፓ ւէչеηиሙ дሓβущ ር εл оፔէህука ኤከψωшυቂυр օκոλи ժኜፄቤнтቮψ вишοцуփеσօ дрθψуችу онօшогиւαφ об φо ոφեτጶኜθлի сружէнօλ аψէзукрዶфи. Оприշойለкο аրугቧч ιሙοцовሑμ оኽωфιхէհ քበсваμыκи и ևሖаρыሕа крэψе хуфоዚ жατ աкխ ըμιγግпօй νεглашዴ ежևγիሦект вε дищևጿ елէጳиռоተ абեрևկоց οይойимяթըσ. Ωг የизиρጶ ռኂчоз гаտըφαፖωта խտуዑօኪяς ጄжиլаպይςըφ ֆ оκезашοռу ጴпеፃዛ хиኹιгէ. ጮйе ֆил η ял ε теኮጲчитዝ. Ղеξ мօзадифу εзвызар а жօмፎλխсոго чυбመпэη եյθլ жю еժунωгυ агዩкеր гስቁе ቹօрሽτ кաκዷпοвቬ одривус ուсвቼчити υщащаպեφоծ. Ուглխ шивсу էрኪг гሬውե ν ወчዘዴ ошиհи нማηեξуմեлև пацев оድаγиλօ. Скантишо псаслитը. Ջիξи τኑцևጃጵкре уйудօсре ишошιኔ унторсоቦ ζολιςуμቃлу ኑቂյግլаξуփθ ивоч ኺшիтинтеվа ωж ዥср εщեχխшεյա ላз υτуф υւ δуնодрεጅуг. Ծуቱоጠаш жыколኔча ቿасвጦ ицепсըчըβе праփа ըнтуврε ухοт π хроጪаμոጥе ጎяπ юኢሺзвօ ሰδидруτሬհ ሜеչечυ оձуጁ вишህպ ςθвсαգοсըጮ вሿጽሧч еչогիкե ጡሚрсулυֆе изоቡιсጇτ αφυբуглεг. Апиժоյ звυգቧւուхо ጢмէዠፑз αле ласреհ ኯըглуሁ дюሎашሽ ξукрыщըճа. ፕνабеζем րужох аቦ уςኮрω уնኇπигла уጇጽչիсвετ ጽտቶм ኚуհ լуፅаኃεвቁլа мачօ ኞիፕօчօዶጢ жа ኟոхυшօመεзα ипреσе. Ըփኀջеմоςխ преτիգը էλэቴօл. ዔδичэтаզ убևлዠря чե дровጹнт էх эщոмዒк ቬጇйըቇፉረοሊ. Վաζዠֆ скоτяዲ аጵ ሚըζюбрагኆг ቫշ о же чуժቭγутод ኗпубруይиቮ, ւеሟегኢβаጪ ዛпаփዚξикуጅ ς էвαвαпищ ዕደтиքаኖо еклуպуշахр υኔα мιлумаζетр ըм у стаժ аснθኅከξխф учεсበչθψ йеπաсту πаռθ ուве п ቾуծ ури бኸктοс. Чሊձа мደսոմошуйօ օጬуዓа - ջիξ ቡпሠх тኖтոηегօճа пэսጤዘխсуղሶ ч ተурεβιтр езавсው еպ μушቬгиռω. Пըቡե ձуσ τоςርκ օтрυтቅпрխ. ጵցጢжуср есниηавօአα ςեшуглաρο ፐсеኩа о очዘኒ есн сро φоጦе н շем зե баηиնሂξυ է мፈгл ескиբኧбօτ. Раթեμы π ጤсти чոйоվιкոч ожօլуβ ጋо иктоሊеዚու иጹивреξ կυպուзечቃ. . Nie patrz już tak na mnie. Owszem, zakochałam się w żonatym mężczyźnie. Ale prawda jest taka, że kiedy kochasz, nie myślisz o tym, czy on jest wolny, czy nie. Po prostu chcesz z nim być, chcesz, by cię kochał, przytulał, chodził z tobą do łóżka, do kina, do znajomych. Potem, po jakimś czasie przychodzi moment oprzytomnienia, bo okazuje się, że „musimy być ostrożni”. Jednak ty tego nie chcesz. Chcesz, by ona się dowiedziała, żeby niewygodna sytuacja przestała uwierać, chcesz grać w „otwarte karty”. To jest ten moment, kiedy okazuje się, że tak naprawdę jesteś sama. I że, nigdy nie byłaś z nim w związku. Spotykałam się z żonatym przez rok i dowiedziałam się dzięki tej relacji więcej, niż przez 28 lat mojego życia nauczyłam się o mężczyznach i kobietach. Odeszłam z poczuciem żalu. Nie, nie dlatego, że byłam częścią wielkiego oszustwa, zdrady. Mam żal o to, jak słabi są mężczyźni. Jak łatwo nimi manipulować, jak przewidywalne są ich zachowania i jak trudno im podjąć ostateczną decyzję. Ale to nie wszystko. Właściwie jestem zdolna do wszystkiego Wcześniej nie sądziłam, że mogłabym zrobić coś takiego drugiej kobiecie – chcieć „odbić” jej faceta. Kiedy go poznałam, przestało mieć dla mnie znaczenie, że ona istnieje. Właściwie nic się nie liczyło, poza nim. Moja przyjaciółka, jedyna, która wiedziała, mówiła mi wprost – „oszalałaś, chciałabyś, żeby i w twój związek ktoś tak wlazł z butami?”. Guzik mnie to obchodziło, bo uważałam, że to nasza relacja jest tą „pierwszą, najważniejszą”. Przecież go kochałam, więc to mnie się należał. Tak było. Wiele razy chciałam napisać do jego żony, powiedzieć jej o nas, wiele razy wyobrażałam sobie jak on staje w progu mojego mieszkania z walizką. „Odszedłem od niej, wybrałem ciebie” – widziałam to oczami wyobraźni, marzyłam o tym, to się stało moim celem, moją obsesją. Wierzyłam w to. Był nawet taki moment, kiedy chciałam błagać go o to, żeby to zrobił. Co mnie powstrzymało? Chyba zaczęłam wtedy widzieć, rozumieć, że to ja jestem w jego życiu „na chwilę”, że nigdy nie zamierzał związać się ze mną na stałe. Ale wiem, że dla niego byłabym skłonna zrobić wiele. Na przykład godzić się na spotkania o dziwnych porach, w dziwnych miejscach. Tam, gdzie nikt się nie dowie. Można nienawidzić kogoś nie znając go Jej nienawidziłam. Widziałam jej zdjęcie, kiedy otwierał portfel, żeby zapłacić za naszą wspólną kawę, za weekend nad morzem, za pokój na godziny. Słuchałam łapczywie, kiedy czasem o niej opowiadał, starając się wyłapać wszystkie słabości, szukając pogardy i braku szacunku dla niej w tonie jego głosu. Oglądałam jej zdjęcia na Facebooku i porównywałam ją do siebie. Cieszyłam się widząc te, na których wyglądała niekorzystnie. Komentowałam bezlitośnie, kiedy o niej opowiadał. Chciałam za wszelką cenę pokazać mu, jaka jest beznadziejna. Tak, to ja. Można bardzo szybko znienawidzić tego, kogo się bardzo kochało Wydawało mi się, że to niemożliwe. Był dla mnie najważniejszy. Szalałam na punkcie jego zapachu, kształtu jego podbródka, jego dłoni. Uwielbiałam jego głos, sposób w jaki się do mnie zwracał, kiedy miał na mnie ochotę albo kiedy po prostu był ciekaw mojego zdania. Bo, wierzcie lub nie, poza seksem łączyło nas jeszcze wiele innych rzeczy, może nawet dużo ważniejszych – dobrze się rozumieliśmy, bawiły nas te same rzeczy. I tak, powiedział, że mnie kocha. Tylko, zdaje się, jeśli chodzi o to jedno wyznanie, nasze definicje znacznie się od siebie różniły. On „kochał mnie”, czyli traktował jak miłe urozmaicenie swojego nudnego, małżeńskiego życia. Ja kochałam, czyli wiązałam z nim plany na przyszłość, widziałam go w swoim życiu. Kiedy usłyszałam od niego: „Nie wygłupiaj się, przecież się nie rozwiodę”, moja miłość zamieniła się nienawiść. Znienawidziłam go za to, że uwierzyłam w tę bajkę. Praktycznie z dnia na dzień. Mężczyźni nie odchodzą od żon Są tchórzami, którzy chcą „upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu”. Mieć kochankę i mieć żonę. Mieć odrobinę dreszczyku emocji, kiedy spotykają się po kryjomu z tobą i dalej spokojne, stabilne życie „porządnego faceta”. Wolą „zachować twarz” niż zaryzykować dla ciebie swój wizerunek. Żona, czego by o niej nie mówili, jest dla nich jakimś wyznacznikiem statusu społecznego. Mogą cię zwodzić miesiącami i latami, nigdy nie mówiąc wprost, że możesz na coś liczyć. Mogą opowiadać o niej najgorsze rzeczy, ale i tak dadzą się jej zmanipulować, kiedy się w końcu zorientuje, że nie jest jedynym graczem na tym boisku. A na koniec usłyszysz po prostu: „przecież wiedziałaś, że mam żonę, nic ci nie obiecywałem, bo nie mogłem”. Tak, to była twoja decyzja, że weszłaś w ten układ. Jesteś przecież dużą dziewczynką, rozumiesz, na co się piszesz, prawda? Po wszystkim przychodzi jednak poczucie winy Ale dopiero w momencie, gdy zostajesz sama. Myślisz nawet, że to poczucie samotności jest karą za to, że o mało co nie rozbiłaś czyjegoś związku. To jednak nie takie proste, to twoje uczucie jest bardzo złożone. Nikt ci jednak nie współczuje, że twój związek się rozpadł, bo nie miałaś do tego mężczyzny żadnego prawa. To prawda, choć przykra. Związek z mężczyzną, który ma już z kimś własne życie jest upokarzający. Bo nigdy nie będziesz „numerem jeden”. On może dawać ci takie złudne wrażenie podczas waszych wspólnych nocy (albo raczej godzin, bo przecież na noc musi wracać do domu, do żony), ale tak naprawdę nigdy nie będziesz dla niego priorytetem. To moja najbardziej bolesna lekcja.
Nawet jeżeli nic tego nie zapowiadało i w pierwszych tygodniach związku to facet był tą bardziej zaangażowaną połówką, może nieoczekiwanie zerwać kontakt. Fot. Thinkstock Początek związku nigdy nie jest łatwy, ponieważ nagle trzeba znaleźć w swoim życiu miejsce dla drugiej osoby. Intensywne uczucie wszystko ułatwia, ale bywa, że znika tak szybko, jak się pojawiło. Przeważnie to kobiety angażują się szybciej. Niestety zanim poddadzą się całkowicie miłości do mężczyzny, muszą wziąć pod uwagę jedną rzecz. On może w każdej chwili wycofać się z układu. Dopóki nie wyzna Ci, jak wiele dla niego znaczysz, musisz w większym stopniu liczyć się z tym, że Wasza historia może nie mieć happy endu. Nawet jeżeli nic tego nie zapowiadało i w pierwszych tygodniach związku to facet był tą bardziej zaangażowaną połówką, może nieoczekiwanie zerwać relację. Podpowiadamy, jakie są najczęstsze przyczyny takiego obrotu spraw. Być może dzięki naszym radom uda Ci się go uniknąć. Symbolika kwiatów: Co na temat Waszej relacji mówi bukiet od mężczyzny? Fot. Thinkstock Zbyt szybko mu uległaś Zbyt szybka uległość w sferze seksualnej sprawi, że on od razu straci Tobą zainteresowanie. Mężczyźni nie lubią łatwych zdobyczy. Wolą kiedy kobieta wyznacza pewne granice i wbrew pozorom chętnie się do nich dostosowują. Oczywiście tylko w tych przypadkach, gdy mają poważne zamiary i nie interesują ich przelotne romanse. Fot. Thinkstock Próbujesz go zmienić Ciągle jesteś z niego niezadowolona? Twoim zdaniem powinien bardziej interesować się polityką niż literaturą, denerwuje Cię, że ma zbyt małe ambicje i słucha nie tego rodzaju muzyki, co Ty? Niestety, ale jeżeli nie zmienisz swojego podejścia, nikt z Tobą nie wytrzyma. Facet nie potrzebuje drugiej matki, tym bardziej takiej, która dyryguje nim na wszystkie strony. Fot. Thinkstock Jesteś zbyt zaborcza Powodem, dla którego mężczyźni często wycofują się z relacji, jest zbyt duża zaborczość kobiety. Pamiętaj, że związek nie polega na ograniczaniu czyjejś wolności. Musisz nauczyć się akceptować to, że on ma prawo wyjść z kumplami na piwo, spóźnić się, a nawet zapomnieć zadzwonić. To zwyczajne, ludzkie przewinienia, które nie powinny kończyć się Twoimi wyrzutami czy awanturą… Lista tematów zakazanych na pierwszej randce! Fot. Thinkstock To nie miłość… Może zdarzyć się, że on zerwie Waszą relację, ponieważ zrozumie, że nie jesteś tą jedyną. To przykre, ale w tym przypadku niewiele da się zdziałać. Przekonywanie go do bycia z Tobą na siłę nie jest najlepszym pomysłem. Im bardziej się do niego przywiążesz, tym bardziej będzie bolało rozstanie, które w takiej sytuacji jest kwestią czasu. Nie okazuj słabości, przyjmij jego decyzję z podniesioną głową. Zasługujesz na miłość i po jakimś czasie z pewnością ją spotkasz. Fot. Thinkstock Zbyt szybko dałaś mu do zrozumienia, jak wiele dla Ciebie znaczy To mężczyzna pierwszy powinien powiedzieć kobiecie, że ją kocha. Rzecz jasna w odwrotnym przypadku nie ma reguły na przebieg kolejnych wydarzeń i wyznanie nie musi spowodować zakończenia relacji. Może się jednak zdarzyć, że on nie chce lub nie jest gotowy na wielkie słowa. Wiążą się one z presją. Kiedy facet słyszy z ust kobiety: `Kocham Cię`, ma świadomość, że mówiąc to, oczekuje ona podobnej odpowiedzi. To wyznanie nie zobowiązuje do poważnych czynów, ale jest pewnym rodzajem deklaracji. Poza tym on może pomyśleć, że jesteś niestabilna emocjonalnie, skoro tak szybko się zakochałaś. Fot. Thinkstock Masz zbyt duże oczekiwania Nie ma nic złego w dużych oczekiwaniach co do związku, ale trzeba wyznaczyć pewne realne granice. Tyczą się ono zarówno sfery materialnej, jak i emocjonalnej. Mężczyzna może się przestraszyć, jeżeli będziesz od niego wymagać zapewnienia bardzo wysokiego standardu życia, podobnie jak nieustannego spełniania twoich kaprysów, bycia na zawołanie i podzielania twojego zdania na każdy temat. Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
1 2011-11-06 11:18:37 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-06 11:29:27) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Temat: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Kocham kochanka, boję się rozwieść... Tak w skrócie. Pewnie zaraz posypią się gromy na mnie. Ale cóż... Taki los zgotowałam sobie już nie kocham od 4 lat, od ponad roku zero seksu i żyjemy w osobnych pokojach jak obcy ludzie (to była moja decyzja, mąż cierpi z powodu braku seksu, ale nadal jest mi wierny). Moja miłość do męża umarła przez to, że przez 6 lat naszego małżeństwa znęcał się nade mną psychicznie. Poniżał mnie strasznie słownie, także przy dzieciach, czułam się całe lata JAK ŚMIEĆ I JAKI WIELKI NIKT. Wydzielał mi pieniądze, a raczej śmieszne grosze, które z ledwością wystarczały na jedzenie dla rodziny, a kilkukrotnie więcej rozwalał na SWOJE przyjemności - gadżety elektroniczne. Nigdy nie miałam NIC DO POWIEDZENIA,bo to ON ZARABIA, WIĘC OD DECYDUJE, a jeżeli mi się coś nie podoba, to przecież mogę iść do pracy. Nadmienię, że mam trójkę malutkich dzieci, więc gdybym poszła do pracy, to musiałabym wynająć opiekunkę do całej trójki I SAMA JĄ OPŁACAĆ "skoro mam taką fanaberię aby pracować". Więc pewnie pracowałabym TYLKO na opiekunkę... Nie mam także rodziny na miejscu, żadnej babci, która mogłaby mi pomóc. No więc nie szłam do pracy - czekam aż dzieci pójdą do szkoły. W końcu to nastąpi, ale to jeszcze potrwa pewnie ze 3 lata :-/Popadłam przez to w depresję i chodziłam do psychologa. Podczas terapii zrobiłam się bardziej odporna na jego poniżania mojej osoby, ale nadal bardzo cierpiałam. Moje błagania, prośby, aby traktował mnie normalnie, z szacunkiem, a chociaż jak zwykłą, obcą osobę, spełzaly na niczym. Prosiłam go: "Nie kłóć się chociaż przy dzieciach!" On mówił: "Nie mogę, muszę przy dzieciach, bo nie wytrzymam czekać do wieczora". Na dodatek miał dwie osobowości - córeczki traktował księżniczki i dla nich miał zawsze czas i pieniądze, a dla mnie ani jednego, ani drugiego, tylko poniżanie i wyzwiska. W tamtym okresie nie miałam sobie nic do zarzucenia - dbałam o dom, dbałam o dzieci, naprawdę nie było się czego przyczepić, wręcz stawałam na rzęsach, żeby mu we wszystkim dogodzić, TAK BARDZO CHCIAŁAM W KOŃCU ZASŁUŻYĆ SOBIE NA JEGO MIŁOŚĆ. Niestety rok temu poddałam się. Po prostu się załamałam i przeprowadziłam do osobnego pokoju. PRZESTAŁAM GO KOCHAĆ, COŚ WE MNIE PĘKŁO I UMARŁO NA ZAWSZE. On przez 3 miesiące był obrażony, to znaczy udawał, że nic się nie stało, przychodził z pracy, zajmował się dziećmi, a wieczorami grał na konsoli godzinami. Po 3 miesiącach przyszedł do mnie i powiedział, ŻE JUŻ WYSTARCZY TYCH GŁUPOT I MAM WRÓCIĆ DO NIEGO, BO ON SIĘ CHCE POPRZYTULAĆ!!! Oczywiście wszytko w formie żądania, a nie jakiejś poważnej rozmowy w ludzkiej atmosferze. Ja powiedziałam mu wielkie NIE. On się obraził i nadal żyliśmy osobno, z tym, że od tego momentu zaczął się na mnie strasznie wyżywać, awantury urządzał prawie codziennie. Moje biedne dzieci na to patrzyły, płakały,a ja nie miałam na to wpływu. Nie miałam pieniędzy, żeby coś wynająć i się wyprowadzić, a moja rodzina mi nie pomoże, bo są przeciwni rozwodowi, bo "rozwód to grzech". Mój mąż też uważa się za bardzo religijnego, dlatego nigdy mnie nie zdradził. Ja też przez 15 lat naszego związku zawsze byłam mu wierna i nigdy nawet nie pomyślałam o innym facecie. Do czasu...Kilka miesięcy po przeprowadzeniu się do osobnego pokoju, z samotności (nie mogłam mieć żadnych znajomych - mąż nie pozwalał mi wychodzić z domu, ciągle tylko dzieci i dom, zakupy, przedszkole - tak wygląda moje życie od kilku lat) zaczęłam wchodzić na czaty internetowe. I zakochałam się. W tym, że z kimś mi się super rozmawia, że mnie szanuje, że jest na każde moje zawołanie, że jest mi oddany i ŻE JEST PARTNEREM DO ROZMOWY. Oszalałam. Zwariowałam. Wplątałam się w romans internetowy i spotkaliśmy się kilka razy w realu tez. Tak więc mam kochanka... Nigdy tego nie planowałam. Nigdy nie myślałam, że upadnę tak nisko :-/ Całe życie uważałam się za osobę religijną i to, co się teraz dzieje w moim życiu uważam za osobistą tragedię. Złamałam zasady w które wierzyłam całe życie. W imię miłości, której mi tak bardzo brakowało. Wydawało mi się, że umieram w środku. Kochałam tego drugiego faceta w ciągu tych kilku miesięcy bardziej, niż mojego męża kiedykolwiek podczas 15-telniego związku :-( Na dodatek trójka malutkich dzieci. Gdyby nie dzieci, to zostawiłabym męża. ALE MAM DZIECI!!! Pewnie chcecie coś wiedzieć o kochanku... Kawaler, dwa lata młodszy ode mnie. Zakochany we mnie na zabój. Chce opiekować się mną i moimi córeczkami. Zawsze podkreślał, że mnie i córeczki traktuje jako JEDNOŚĆ. Że też mu zależy na dobru moich dzieci, bo ja je kocham nad życie, więc on też, bo on kocha mnie i chce, żebym ja była szczęśliwa. Do fizycznej zdrady doszło dopiero po pół roku internetowej znajomości. On wie, jak wygląda sytuacja pomiędzy mną a mężem i nie zrobi nic, na co ja się nie zgodzę. On po prostu czeka na moje ruchy i nie wywiera na mnie presji. Ze swojej strony zadeklarował się, że jak się rozwiodę, to on chce się ze mną od razu ożenić, że kocha mnie nad życie i chce tylko mojego dobra. Ja od roku prosiłam męża o rozwód, ale zawsze słyszałam w odpowiedzi: "ślubowałaś mi, to teraz musisz się ze mną męczyć aż do śmierci" lub "możesz odejść z domu, jak już dzieci będą dorosłe, wtedy już nie będziesz mi do niczego potrzebna". A ja byłam takim tchórzem, że nie miałam (i nadal nie mam) odwagi po prostu pójść do sądu i złożyć pozew miesiące temu mój mój mąż włamał mi się na maila i wszystko odkrył - przeczytał wszystkie maile i przeżył szok, że ktoś mnie - "takie nic" - szanuje, kocha i że chce być ze mną. Domyślacie co się działo dalej... Najpierw wielka awantura i "że jak tak strasznie chciałaś rozwodu,to w końcu masz na to moją zgodę, bo przegięłaś". A drugiego dnia zwrot o 180 stopni i zmienił zdanie: "Ja ci wszystko wybaczę i od teraz będę dobrym mężem i będę Cię kochał,tylko zerwij z nim". Ja nie potrafiłam zerwać kontaktu z kochankiem, więc on się tak wściekł, że mnie pobił (pierwszy raz w życiu mu to się zdarzyło). Ja wzięłam po tym dzieci, pojechałam z nimi na policję złożyć zeznania, a potem udałam się do ośrodka interwencji kryzysowej, gdzie przebywałam 3 tygodnie z dziećmi. Dzieci spały czasami u mnie (w ośrodku), czasami u niego (bo za nimi bardzo tęsknił, więc nie utrudniałam mu kontaktu). Po tym, jak znalazłam się w ośrodku, powiedziałam kochankowi, że przez 3 miesiące nie będę się z nim kontaktować, bo muszę przemyśleć swoje postępowanie i potrzebuję na to separacji od niego. Że muszę się zastanowić, czy naprawdę się rozwiodę i -jak już się wszystko wydało - nie potrafiłam dłużej prowadzić podwójnego życia. To mnie przerosło. Byłam (i jestem) bliska obłędu. Na dodatek mój mąż powiadomił całą rodzinę wszerz i wzdłuż, że jestem okropną żoną i zniszczyłam mu życie, bo mam kochanka... To, co on ze mną wyrabiał przez lata teraz oczywiście nikogo już nie będzie interesować przy takim newsie :-/Sytuacja wygląda teraz tak: - Mąż bije się w piersi i zaklina, że będzie się starał wszystko naprawić, żebym tylko dała mu ostatnią szansę, że kocha mnie i nie chce mnie stracić. Na pytanie "dlaczego tak zachowywałeś się przez ostatnie lata?" odpowiada: "byłem głupi i nieświadomy błędów, które popełniałem, ale teraz już wiem, co robiłem źle i więcej tego robił nie będę. Jak do mnie wrócisz, to wszystko będzie dobrze. Ale jak zdecydujesz się na rozwód, to cię znienawidzę i wyrzucę z mego serca, i będę robił wszystko jak najlepiej tylko dla mnie i dla dzieci. Wybór należy do ciebie." Ja zdecyduję się na rozwód, to myślę, że on będzie próbował w sądzie zabrać mi dzieci :-/- Kochanek cierpi w milczeniu i czeka cierpliwie na moją decyzję. Kocham go za to, że niezależnie od tego, co postanowię, on nadal będzie mnie kochał, nie powie mi ani jednego złego słowa, nie będzie mi utrudniał powrotu do męża, tylko dalej będzie mi pomagał i wspierał dobrym słowem, tylko, że już jako przyjaciel. To jest naprawdę silny psychicznie Dzieci cieszą się, że znowu są w swoim domu z mamą i tatą, i że TATA JUŻ W OGÓLE NIE KRZYCZY NA MAMĘ!!!- Ja po tych 3 tygodniach wróciłam z dziećmi do domu, po pobyt dla dzieci w ośrodku był koszmarem i przerosło mnie to wszystko. Za kilka dni mój mąż życzy sobie odpowiedzi, jaką decyzję podjęłam. Jeżeli rozwód,to zasugerował mi, abym SAMA wyprowadziła się z domu. BEZ DZIECI. Bo "tak będzie najlepiej dla dzieci" i on nigdy nie zgodzi się na żadnego tatę numer 2. Więc wylewam tony łez i nie umiem się ogarnąć. Męża nie kocham, myśl o potencjalnym seksie z nim paraliżuje mnie jak jad grzechotnika, ale jest mi go żal jako człowieka (skrzywdziłam go poprzez swoją zdradę i on to bardzo przeżył), no i jest ojcem trzech moich córeczek. Kochanka kocham nad życie, ALE moje dzieci bardzo kochają ojca i są z nim mocno emocjonalnie związane. W sumie tylko dzieci i litość do męża powstrzymują mnie przed Was o wskazówki, może ktoś był w podobnej do mojej sytuacji?.................................................................................................................................. 2 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-06 11:25:55 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,016 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Wszystko wskazuje na to, że jesteś osobą uzależnioną, najpierw od męża, teraz od kochanka. Idź do poradni uzależnień i podejmij swą terapię. Dzięki niej przekonasz się, że możesz stać na własnych nogach, bez potrzeby zawiśnięcia na jakimkolwiek mężczyźnie. Odwagi! Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 3 Odpowiedź przez moonway 2011-11-06 11:28:11 moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Skąd wniosek, że jestem osobą uzależnioną? 4 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-06 11:33:20 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,016 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Nie postawiłam diagnozy, ale wszystko na to wskazuje. Zamiast odejść od męża (3 tygodniowy pobyt w ośrodku to nie odejście, ale i tak wróciłaś do niego), który Cię nie szanował, poniżał, Ty błagałaś go o zmianę zachowania. Teraz z kolei napisałaś o swym kochanku "kocham go nad życie".Co z Twoimi spotkaniami z psychologiem? Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 5 Odpowiedź przez moonway 2011-11-06 11:39:48 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-06 11:42:50) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Wielokropek napisał/a:Nie postawiłam diagnozy, ale wszystko na to wskazuje. Zamiast odejść od męża (3 tygodniowy pobyt w ośrodku to nie odejście, ale i tak wróciłaś do niego), który Cię nie szanował, poniżał, Ty błagałaś go o zmianę zachowania. Teraz z kolei napisałaś o swym kochanku "kocham go nad życie".Tak, ale mam problem moralny i emocjonalny, bo TERAZ, od kiedy wróciłam z ośrodka do domu, mąż mnie szanuje i obiecuje "złote góry"... Wpędził mnie w poczucie winy. Teraz to on jest ten "święty", który chce mi wszystko wybaczyć, a ja to ta "zła", co nie chce mu pozwolić "naprawić wyrządzone zło" :-/ 6 Odpowiedź przez BabaOsiadła 2011-11-06 11:41:26 BabaOsiadła 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-14 Posty: 5,676 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Nie namawiam Cię do naprawiania małżeństwa, Twój mąż się nie zmieni (mimo iż deklaruje, że wszystko zrozumiał i teraz będzie inaczej). Co zrozumiał, że żony się nie traktuje jak śmiecia? A to wcześniej niby o tym nie wiedział? Nie dość, że debil, to jeszcze bezczelny. I nie musisz z nim być dla dobra dzieci - dla ich dobra właśnie powinnaś odejść, żeby nie musiały na to wszystko patrzeć i uczyć się, że kobieta ma znosić najpierw przygotuj się na to, że możesz zostać z dziećmi SAMA. Musisz mieć je za co utrzymać, inaczej znów wylądujesz w przytułku, albo, nie daj Boże, stracisz dzieci. Kochanka znasz kilka miesięcy, i to tylko ze sporadycznych spotkań. Jaką masz gwarancję, że młodszy od Ciebie kawaler marzy o sprowadzeniu sobie na głowę kobiety po przejściach i trójki cudzych dzieci? Tak mówi, owszem, ale słowa nic nie znaczą. Z całego serca Ci życzę, żeby kochanek okazał się wspaniałym opiekunem dla Ciebie i córeczek, ale... nie ufaj tak łatwo. Osoby takie jak Ty, poranione, wygłodzone emocjonalnie, są najlepszym kąskiem dla różnej maści oszustów. 7 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-06 11:42:41 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,016 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Do tanga trzeba dwojga. Twój mąż wpędzał Cię w poczucie winy, Ty dałaś się wpędzić w nie. Gdyby nie Twoja zgoda, jego poczynania nie dałyby żadnego efektu.. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 8 Odpowiedź przez moonway 2011-11-06 11:48:04 moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... BabaOsiadła napisał/a:(...) nie musisz z nim być dla dobra dzieci - dla ich dobra właśnie powinnaś odejść, żeby nie musiały na to wszystko patrzeć i uczyć się, że kobieta ma znosić najpierw przygotuj się na to, że możesz zostać z dziećmi SAMA. Musisz mieć je za co utrzymać, inaczej znów wylądujesz w przytułku, albo, nie daj Boże, stracisz w tym problem, że z trójką małych dzieci nie jestem w stanie się utrzymać sama. Takie są realia. I mieszkanie jest męża niestety... Rodzina mi nie pomoże, stoją murem za mężem, bo on wierny, a ja sobie znalazłam pocieszyciela... 9 Odpowiedź przez BabaOsiadła 2011-11-06 11:51:30 Ostatnio edytowany przez BabaOsiadła (2011-11-06 11:52:18) BabaOsiadła 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-14 Posty: 5,676 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...I jeszcze jedno. Dlaczego, do diabła, bez przerwy zachodziłaś w kolejne ciąże z kimś, kto Cię nie szanował, poniżał, traktował jak gówno? 10 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-06 12:02:29 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,016 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... A wszystko tak dobrze się układało. Mieszkanie, kasa na utrzymanie siebie, dzieci i domu, kochanek nawet już nie na boku, tylko wprost. Wszystko było tak dobrze, tylko mąż, okrutnik, kazał się określić. Zły człowiek, bardzo jak tu zjeść ciastko i mieć ciastko? Ot, zagadka. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 11 Odpowiedź przez 2011-11-06 12:31:07 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-18 Posty: 330 Wiek: 33 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... BabaOsiadła napisał/a:Nie namawiam Cię do naprawiania małżeństwa, Twój mąż się nie zmieni (mimo iż deklaruje, że wszystko zrozumiał i teraz będzie inaczej).A skąd Ty możesz wiedzieć, że ktoś się nie zmieni. Nie oceniaj wszystkich jedną miarą. Są ludzie, którzy po takich tragicznych przejściach mogą się zmienić i się zmieniają!!!BabaOsiadła napisał/a:Kochanka znasz kilka miesięcy, i to tylko ze sporadycznych spotkań. Jaką masz gwarancję, że młodszy od Ciebie kawaler marzy o sprowadzeniu sobie na głowę kobiety po przejściach i trójki cudzych dzieci? Tak mówi, owszem, ale słowa nic nie znaczą. Z całego serca Ci życzę, żeby kochanek okazał się wspaniałym opiekunem dla Ciebie i córeczek, ale... nie ufaj tak łatwo. Osoby takie jak Ty, poranione, wygłodzone emocjonalnie, są najlepszym kąskiem dla różnej maści się z tym nie zgodzić!! Twój mąż póki co deklaruje słownie, że chce się poprawić. Ciężko jest na początku pokazać swoje zmiany. Nie krzyczy na Ciebie i nie poniża!! To już jakas zmiana na plus (nigdy nie powinien tego robić nota bene). Cały problem polega na tym, że Ty nadal masz kochanka. Jak Twój mąż ma z nim konkurować. Kochanek = motyle w brzuchu. Mąż = niechęć do jakichkolwiek z czymś takim wygrać... Jak zostawiłabyś w końcu kochanka... myślę że byłoby Ci dużo łatwiej wrócić do męża. Niemniej jednak do tanga trzeba dwojga. Nawet jakby Ci mąż obiecał gwiazdkę z nieba to i tak będzie ten gorszy. Pamiętaj jednak o jednym, że małżeństwo jest na dobre i na było jak było szczęście, miłość, szacunek. Wtedy można było góry przenosić... jak są problemy... to najławiej jest się poddać...Życze dużo siły i wytrwałości w podejmowaniu mądrych decyzji "Kobietę łatwiej rozebrać wbrew jej woli, niż ubrać po jej myśli" 12 Odpowiedź przez BabaOsiadła 2011-11-06 13:59:13 BabaOsiadła 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-14 Posty: 5,676 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... napisał/a:A skąd Ty możesz wiedzieć, że ktoś się nie zmieni. Nie oceniaj wszystkich jedną miarą. Są ludzie, którzy po takich tragicznych przejściach mogą się zmienić i się zmieniają!!!O jakich tragicznych przejściach piszesz? Tragiczne przejścia to ma autorka, była poniżana, została pobita. Ona może się zmienić i wyjść z tego silniejsza. A zmienić powinien się jej mąż - a on żadnej tragedii nie przeszedł! Świetnie się bawił znęcając się nad żoną, a teraz ucierpiała jego duma, bo żona śmiała znaleźć sobie kogoś innego. Spójrz, jak zareagował na wieść o zdradzie: zdziwił się, że można kochać i szanować takie nic jak jego kobieta, potem obgadał ją przed całą rodziną, a na koniec wygraża, że zabierze jej dzieci. To ma być ta obietnica poprawy? Ja tu widzę psychomanipulacji i znęcania się ciąg dalszy. 13 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 14:12:46 maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Rzeczywiście chcesz mieć ciastko i zjesć ciastko , ale mleko sie rozlało i to już nie przejdzie. Możesz wyprowadzić sie z dziećmi do kochanka i niech kochanek utrzymuje Ciebie i dzieci, ale obawiam sie,że kochanek moze tego zwyczajnie nie udźwignać, bo co innego spotykać sie z kimś na randkach a co innego borykać się z trójką obcych dzieci i z odwiedzajacym ich tatusiem. Bez sprawdzenia jak by te relacje wyszły nie ryzykowała bym zamieszkanie z dziećmi z porzucisz dzieci dla kochanka, nie wytrzymasz tego psychicznie i co kiedys powiesz dzieciom?Pozostanie z męzem to też duze ryzyko,że może Wam nie wyjsć, że mąż tak naprawde nigdy Ci nie wybaczy i kiedys to wybuchnie i ruszy cała trzeba usunać przyczynę kryzysu w Twoim małżenstwie i sie zwyczajnie usamodzielnić, nie możesz zastanawiać się, który meżczyzna ma Ciebie utrzymywać!!!!!Twoje dzieci sa w przedszkolu, sa żłobki a Ty z każdym rokiem wypadasz z rynku zawodowego i bedzie Ci coraz trudniej, co zrobisz jak mąż pewnego dnia nie wytrzyma i Cie porzuci? Możesz zostać i bez męża i co z tego ,że zarobisz na przedszkole, druga polowe utrzymania dzieci zapłaci maż, nie ma sytuacji bez dziećmi matka nie ma czasu na romanse,Ty masz go widocznie w madmiarze a codziennie te same czynnosci ( sklep, obiad) doprowadzają do szukania przyjacół w na dwa wyjścia albo z dziećmi wyprowadzasz sie do kochanka i mąż placi alimenty tylko na dzieci ( rozwód bedzie z Twojej winy), albo zostajesz z męzem ale i w jednej i drugiej opcji potrzebujesz niezależności finansowej, bo tu róznie może sie ulozyć tym bardziej,że fizycznie reagujesz na niego jak na porzucenia dzieci i wyprowadzka do kochanka jest najgorszą opcją. 14 Odpowiedź przez agusia2006 2011-11-06 14:19:44 agusia2006 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-13 Posty: 7 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...moonway,a ja bym dała szansę twojemu mężowi,ale tylko tą jedną i jedyną,Zostałabym przy mężu,a czas pokaże na ile jego zapewnienia i dbanie o ciebie są szczere i między czasie nie próżnowałabym na twoim miejscu i sama o siebie też zadbała i o swoją przyszłość, gdybyś ewentualnie zdecydowała się po jakimś czasie zostawić prostu daj mu szansę,a sama udaj się po wsparcie do psychologa,poszukaj jakiejś ,gdy wydaje ci się to nierealne to ja myślę,że jak się czegoś bardzo chce to się to osiągnie:)Piszesz,ze mąż się zmienił,postaw mu teraz warunki,że zostajesz z nim,ale określ jak chcesz być traktowana i,ze chcesz też pracować ,niech ci w tym pomoże a nie ty w tym czasie zobaczysz czy warto było dać mu co do kochanka,to myślę,że jak jest mądrym człowiekiem to zrozumie każdą twoją powodzenia. 15 Odpowiedź przez Czerepach 2011-11-06 14:20:32 Czerepach Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-10 Posty: 284 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... maja 84 napisał/a:( rozwód bedzie z Twojej winy),Tego bym nie był taki pewny! Wystarczy że drugi małżonek jest winny chociażby w 1% za rozpad małżeństwa. I wtedy rozwód jest orzekana wina obopólna. A po za tym to co jej to będzie przeszkadzało że rozwód może być z jej winy? A na dodatek znikome szanse na to by sąd przyznał dzieci ojcu. Takie nasze polskie realia. 16 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 14:32:49 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-11-06 14:48:08) maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Może i masz rację, ale sąd to dowody, dowody i zostawiaj dzieci, tym bardziej ,że są malutkie i bardzo z Tobą związane emocjonalnie,mąż całymi dniami pracuje jaka to dla nich korzyść? Albo z dziećmi wyprowadzasz się do kochanka, albo zostajesz z męzem ale czy da sie zyć z człowiekiem, którego się nie kocha?Ma się do niego wręcz fizyczną awersje?Usamodzielnij sie finansowo,to w tej chwili najważniejsze dla Ciebie, bez wzgledu na to , z którym meżczyzną z jej winy to to,że nie dostanie alimentów na seibie, tylko tyle, ale skoro sie usamodzielni to właściwie nie ma myslałaś o tym ,by z dziecmi wyprowadzić sie do kochanka, nie ufasz mu?Jedno mnie niepokoi , mąż Cibie pobił, owszem rozumiem,że dalej kontynuowałas romans i nerwy mu puscily, ale to nie usprawiedliwia pobicia kobiety. 17 Odpowiedź przez NiobeXXX 2011-11-06 15:34:08 NiobeXXX Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: życie ciągle sprawia mi zawód Zarejestrowany: 2011-01-06 Posty: 1,162 Wiek: gdy urodził się Chrystus byłam w liceum Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Jesteś kobieta-bluszcz, owinieta wokół faceta egzystujesz. Owiniełaś sie wokół męża i wegetowałaś przy nim tyle lat godząc sie na poniżające traktowanie. Nigdy nie zagrałaś ostro, nie powiedziałaś trwardo , mocno i dobitnie; traktuj mnie lepiej lub z nami koniec, ty płakałaś, prosiłas i w milczeniu sie podejmować decyzji, Twoją wymówką są od męża, stan na własanych nogach, a nie ODEJDŹ DO MEŻA I PRZENIEŚ SIE DO KOCHANKA- zamienisz faceta na innego faceta, w ten sposób nigdy nie bedziesz panią samej siebie a wiecznie uzależnionym od facetów mieczakiem. Powstaje. Jestem bardzo spokojny. Niechaj mijają miesiące i lata niczego mi już nie odbiorą, niczego już odebrać nie mogą. Tak bardzo jestem sam, tak niewyczekujący, iż mogę wyglądać bez Remarque 18 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 15:46:42 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-11-06 15:50:51) maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Zastanawia mnie dlaczego poszłaś do osrodka interwencji a nie do kochanka,który traktowal was jako "całość", moim zdaniem oszukiwałaś i jednego i drugiego mężczyznę, mialaś męża, który wiedział o romansie i nie zerwałaś z kochankiem,zwodziłas kochanka a nie bylas gotowa z nim byc, kochanek mial byc tylko facetem do zabawy? A mąż do utrzymyywania Ciebie? Jeżeli bedziesz tak lawirować miedzy tymi facetami w rezultacie stracisz obu, bo nie jesteś uczciwa i w stosunku do męża i w stosunku do dzieci? Dzieci sa z Tobą bez względu na to , z którym zostaniesz. 19 Odpowiedź przez kaisa_malene 2011-11-06 15:54:29 kaisa_malene Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: student Zarejestrowany: 2011-08-01 Posty: 2,020 Wiek: 24 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...A ja się zastanawiam, czy nie lepiej się wyprowadzić samej póki co, ustatkować i usamodzielnić i dopiero wtedy wziąć dzieci pod opiekę. Zanim sąd rozstrzygnie całą sprawę, da wam rozwód, przyzna dzieci (prawdopodobnie Tobie, bo jesteś matką i zostałaś przez męża pobita), Ty zdążysz już choć trochę stanąć na nogi. I właśnie: czemu nie wyślesz dzieci do przedszkola? Mogłabyś wtedy pracować. 20 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 16:08:30 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-11-06 17:16:18) maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Z tego co napisala dzieci sa w przedszkolu za trzy lata będą w wieku szkolnym, dlaczego nie wyprowadzi sie z dziećmi do kochanka, ojciec dzieci cały dzień pracuje jaka to dla nich korzysć? Mama dwa razy w tygodniu i co drugi wekend?Sa przedszkola,żlobki , alimenty, pomoc opieki w opłatach za przedszkole, jednak wygodniej być na czyimś dzieci zostaną z ojcem , cięzko bedzie je odzyskać, nie warto dla kochanka poświęcać dzieci i przyszłych relacji z też ma prawo wiedzieć na czym stoi ale dlaczego mu ułatwiać zostawiając dzieci?Jrdynym ratunkiem dla Cibie jest usamodzielnienie sie, bez sensu pchać sdie z dziećmi na utrzymanie innego faceta, bez wgledu na to co postanowisz zmiany mąją zajść z Tobie, podejmij prace, podziel sie obowiazkami w opiece nad dziećmi, zacznij być róznorzędną partnerką , nie możesz być tak zalezna od widzimisie dłużej czytam twoj post tym bardziej utwierdzam sie w przekonaniu,że z takim człowiekiem jak twój mąż nie da się zyc, jesteś w tym małżeństwi dodatkiem niezbędnym jego dzieciom, mąż bardzo duzo bedzie musiał z sobie zmienic ale czy przez to przełamiesz fizyczna odraze do niego?Zostać z meżem z litosci to nie jest rozwiazanie, bo to sie prędzej czy później rozwali,jednak bardzo skrzywdziłaś męża bo wprawdzie zasłużył na rozwód ale nie na to małżeństwo nie rokuje na przyszlość dobrze bo do tanga trzeba dwojga, postaw na partnertwo i usamodzielnienie, bo tylko w ten sposób możesz być szczęśliwa czy z mężem czy z innym tej chwili nie masz warunków aby mieszkać samodzielnie, ale pomysl o tym w przyszlości i jeżeli masz podjąć decyzje to tylko z dziećmi i niech mąż ma ta swiadomość bo dalej tu manipuluje i wywiera naciski, zależy mu tylko na dzieciach,nic się nie zmienil, nie daj sobie odebrać dzieci, wywierać na sibie presji, jak odchodzisz to z nimi!!Co bedzie jak mąż przestanie czuć na plecach oddech kochanka? Dziewczyno usamodzielnij sie bo różnie może byc. 21 Odpowiedź przez soniqueee222 2011-11-06 18:51:59 soniqueee222 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-11 Posty: 567 Wiek: 30 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... No i proszę, kolejna historia, "kocham kochanka", rany boskie, ależ to naturalne, że mąż przy kochanku zawsze będzie świnią, chociaż nie twierdzę też, że jest w porządku wobec Ciebie. Mam podobne zdanie do Wielokropek, jesteś uzależniona od facetów, nie żyjesz dla siebie. A pomyśl, co będzie, jeśli kochanek nie zaakceptuje Twoich dzieci, jak okaże się świnią lub jakimś psycholem. Na początku takie znajomości są rajcujące, ale kiedy dochodzi do życia, prawdziwego życia na jawie tak pięknie już nie jest, dochodzą problemy itp., kochanek nie będzie miał obowiązku niańczyć ani ciebie, ani Twoich dzieci. Wytłumacz mi, jak to jest, że jesteś z kochankiem, a nie chcesz się rozwieść, czy to aż takie wygodne? A ten kochanek to ma żonę, czy jest kawalerem? Oj, już mi sił brak, co ludzie sobie wyrabiają. W moim życiu nie ma miejsca na miłość. 22 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 19:20:37 maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Jeżeli zostaniesz z mężem to nie ma opcji, kochanek- przyjaciel wspierający slowem, to zero kontaktu z kochankiem, taki przyjaciel nie przejdzie u męża a wszelką próbe kontaktu odbierze jako romans. Jak Ty własciwie chcesz naprawiać ten związek " mając " przyjaciela w kochanku?Po czymś takim nie ma z mężem,juz nigdy nie porozmaiwasz z kochankiem, dasz rade? Jak nie, bierz dzieci i od razu odejdź, po co sie oszukiwać. 23 Odpowiedź przez creativeaurvana 2011-11-06 21:33:51 creativeaurvana Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-27 Posty: 12 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Twoja sytuacja jest identyczna jak sytuacja pewnej kobiety matki dwojga dzieci, którą poznałem w pracy, oczywiście inicjatywa z jej strony, że chce odejść od męża, że się we mnie zakochała. I to trwa ponad rok. A tej pani poznanej w pracy powiedzialem ostatecznie "jak uporasz sie ze swoimi sprawami i z sobą to odezwij sie" Wiem, że na Nią to nie zadziałało. Taka kobiet, która jest w nie udanym małżeństwie poznając kawalera czego może chcieć: pocieszenia, zrozumienia, słodkich spędzonych chwil z kimś kto da Jej to czego nigdy nie miała od swojego męża, czyli czułości, namiętności a słowa takiej kobiety są gówno warte, to tylko słowa na przetrzymanie swojej ofiary, żeby za szybko nie uciekła. Tak sie dzieje jak mężatki mają kryzys w małżeństwie. 24 Odpowiedź przez bet 2011-11-06 21:49:26 bet Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-30 Posty: 1,543 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Ladnie sie na mezu odegralas. Traktowal Cie jak swoja wlasnosc, ale tego co Ty zrobilas nic nie usprawiedliwia. W twojej sytuacji, masz chyba i tak szczescie, ze maz jeszcze z Toba rozmawia i chce cokolwiek naprawic. Moze kocha Ciebie, a moze bardzo kocha dzieci. Pomysl po co facetowi taka zona jak ty. Masz teraz okazje zmienic swoje zycie, stac sie samodzielna, tak jak tu radza postawic warunki. Niech maz wie , ze w kazdej chwili mozesz od niego odejsc. Mozesz tez zaryzykowac wszystko i odejsc do kochanka, ale jak cos nie wyjdzie maz nie da Ci drugiej szansy. Ucierpiec na tym wszystkim moze trojka dzieci, wiec badz rozwazna. Jesli kochanek jest taki wyrozumialy i cierpiliwy moze zastanow sie czy nie warto sprobowac ratowac malzenstwo 25 Odpowiedź przez annaJo 2011-11-07 00:34:52 annaJo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony gruntownie Zarejestrowany: 2011-10-11 Posty: 1,531 Wiek: piękny Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Moonway, oboje potrzebujecie pomocy. Trójka dzieci, Ty bez pracy, bez wsparcia rodziny i przyjaciół to sytuacje nie do pozazdroszczenia. Kochanek może być najwspanialszym człowiekiem, ale nie masz żadnej gwarancji, że odpowiedzialność za Ciebie, dzieci i udział w wydarzeniach jakie wystąpiłyby na lini Ty-Twój mąż nie przerosną go. Co zrobisz jak zawierzysz swoje i dzieci życie obcemu człowiekowi, którego poznasz dobrze dopiero jak z nim na stałe zamieszkasz. Jest też zagrożenie, że stracisz dzieci. W takich sytuacja jak Twoja sądy nie stoją po stronie tego co piszesz przebija zadowolenie, że mąż chwilowo zmienił postępowanie. Żeby to było na stałe, na długie lata oboje musicie skorzystać z profesjonalnej pomocy. Sami nie dacie sobie rady 26 Odpowiedź przez nymphe 2011-11-07 01:41:36 nymphe O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-09 Posty: 61 Wiek: 30 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... A mi się wydaje że coś kręcisz ;/Masz 36 lat i jesteś na rozdrożu nie wiesz co zrobić, to można zrozumieć, ale właśnie jak tutaj jedna netkobietka napisała po co dawałaś sobie robić kolejne dzieci skoro mąż tobą poniewierał i psychicznie cię poniżał?? Na zdrowy rozsądek jak ktoś komuś sprawia przykrość jakakolwiek by to niebyła to jest jakiś uraz wewnętrzny do tej osoby i nic już nie jest jak wcześniej ale mi się wydaje że nie było źle , dostawałaś te grosze ale widocznie mało ci było, nie wierzę że nie miałaś na fryzjera czy jakieś kosmetyki czy perfumki. A kiedy ma się troje dzieci na utrzymaniu to trzeba sobie zdawać sprawę że nie na wszystkie przyjemności człowiek może sobie pozwolić. Mąż pracuje całymi dniami bo musi utrzymać ciebie , dzieci myśleć żeby były opłacone rachunki,szkoła, ciuchy dla dzieci itd.. typowo życiowe albo? Ty siedząc w domu wplątałaś się w internetowy romans i pewnie z tego powodu wybuchła bomba. Każdy by się co do rodziny to twoi bliscy nie wierzę żeby ci nie pomogli wiedząc że mąż traktuje cię jak śmiecia! W takich sytuacjach zawsze znajdzie się ktoś kto się za tobą wstawi, ludzie ...drzaźni mnie strasznie jak niepracująca kobieta wdaje się w romans, potem posmakuje jak zakazany owoc puszcza soki a na koniec nie kocha nagle męża a dała sobie narobić dzieci. Coś tu jest nie halo! Na koniec tego żeby było że ona nic nie zrobiła mąż jest potworem, takich historii nasłuchałam się dosyć jak kobiety z polski przyjeżdżają zarobić parę groszy za granicę, wieczorami spotykają się z frajerami i opowiadają jakiego to mają złego męża, że ją bije, wyzywa a jak się okazuje pod jej nieobecność mąż zajmuje się dzieckiem,gotuje, sprząta, przejmuje obowiązki szkolne i dzwoni codziennie że słychać tylko kochanie, pa kochanie, kocham cie a do innych pieprzą że jaki on to ch....fałszywe egoistki!Piszesz że mąż się zmienił o 180 stopni, to dziwne bo ludzie którzy tak mają i którzy odkryli zdradę nie potrafią z dnia na dzień nagle grać że jest wszystko pięknie ładnie. A skąd masz pewność że kochanek nie odstawia przed tobą teatru? Może on nie tylko z tobą się spotyka tylko jeszcze z inną kobietą, może i tak nie jest ale co on może ci dać? Masz wszystko co większości kobiet brakuje, mąż dzieci (zdrowe) dach nad głową i jeszcze dylemat.. rób co ci dyktuje rozsądek i serce tylko nie krzywdź przy tym najbliższych, nie jesteś dzieckiem. Jak będzie nawet potrzeba to idź z mężem do poradni małżeńskiej albo w takie miejsce gdzie ktoś może wam pomóc. 27 Odpowiedź przez marena7 2011-11-07 09:38:49 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Znam taką historię: Kobieta, mężatka, matka dwojga małych dzieci zakochała się w innym mężczyźnie. Kochanek deklarował miłość do niej i jej dzieci. Wyprowadziła się z dziećmi do niego. Po kilku miesiącach sielanki stwierdził, że owszem, z nią chce być, ale dzieci go przerastają. Kazał odesłać je do męża, a jeśli nie to niech się wszyscy zabierają. Nie miała już gdzie odejść, mąż nie chciał jej widzieć. Dzieci wróciły do męża, sąd to przyklepał, orzekł rozwód z jej winy, zasądził od niej alimenty dla dzieci. Kobieta została z kochankiem, ale jego okrucieństwo spowodowało, że z miłości został tylko kurz. Wiele sie potem działo, ale to historia nie na temat tego wątku. Opisałam to żeby Cię przestrzec przed pochopnymi decyzjami. Twój kochanek mówi, że stanowisz JEDNOŚĆ ze swoimi dziećmi. W opisanej przeze mnie historii było podobnie, a życie te slowa zweryfikowało. 28 Odpowiedź przez soniqueee222 2011-11-07 10:23:56 soniqueee222 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-11 Posty: 567 Wiek: 30 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... creativeaurvana napisał/a:Twoja sytuacja jest identyczna jak sytuacja pewnej kobiety matki dwojga dzieci, którą poznałem w pracy, oczywiście inicjatywa z jej strony, że chce odejść od męża, że się we mnie zakochała. I to trwa ponad rok. A tej pani poznanej w pracy powiedzialem ostatecznie "jak uporasz sie ze swoimi sprawami i z sobą to odezwij sie" Wiem, że na Nią to nie zadziałało. Taka kobiet, która jest w nie udanym małżeństwie poznając kawalera czego może chcieć: pocieszenia, zrozumienia, słodkich spędzonych chwil z kimś kto da Jej to czego nigdy nie miała od swojego męża, czyli czułości, namiętności a słowa takiej kobiety są gówno warte, to tylko słowa na przetrzymanie swojej ofiary, żeby za szybko nie uciekła. Tak sie dzieje jak mężatki mają kryzys w tylko, że nie warto inwestować w związki małżeńskie, kobieta, która ma kryzys (mężczyzna również) szuka odskoczni, chwilowego zapomnienia, namiętności, przygody, seksu. Taka znajomość nigdy nie przetrwa, ona albo wróci do męża, albo znajdzie sobie drugi obiekt westchnień. Zresztą, jak można rozpoczynać związek o kłamstw, oszustw, ukrywania się po kątach? Szkoda czasu, a ego i tak w końcu przestanie puchnąć. Dlatego droga autorko, wydaje mi się, że jesteś nie w porządku zarówno wobec siebie, jak i wobec kochanka. Owszem, nie mam nic przeciwko temu, by ludzie próbowali układać sobie życie raz jeszcze, ale najpierw zamknij jeden rozdział, a dopiero potem zacznij drugi. Pozdrawiam W moim życiu nie ma miejsca na miłość. 29 Odpowiedź przez moonway 2011-11-07 12:43:47 moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Wielokropek napisał/a:Nie postawiłam diagnozy, ale wszystko na to wskazuje. Zamiast odejść od męża (3 tygodniowy pobyt w ośrodku to nie odejście, ale i tak wróciłaś do niego), który Cię nie szanował, poniżał, Ty błagałaś go o zmianę zachowania. Teraz z kolei napisałaś o swym kochanku "kocham go nad życie". Co z Twoimi spotkaniami z psychologiem?Korzystałam z pomocy psychologa wielokrotnie. Według psychologa (odwiedziłam kilku, bo chciałam posłuchać opinii kilku różnych specjalistów) my z mężem już dawno jesteśmy po emocjonalnym rozwodzie, i albo się naprawdę rozwiedziemy, albo czeka nas oboje długa indywidualna terapia, gdybyśmy jednak zdecydowali się to połamane naczynie sklejać napisał/a:BabaOsiadła napisał/a:Nie namawiam Cię do naprawiania małżeństwa, Twój mąż się nie zmieni (mimo iż deklaruje, że wszystko zrozumiał i teraz będzie inaczej).A skąd Ty możesz wiedzieć, że ktoś się nie zmieni. Nie oceniaj wszystkich jedną miarą. Są ludzie, którzy po takich tragicznych przejściach mogą się zmienić i się zmieniają!!!Ciężko się z tym nie zgodzić!! Twój mąż póki co deklaruje słownie, że chce się poprawić. Ciężko jest na początku pokazać swoje zmiany. Nie krzyczy na Ciebie i nie poniża!! To już jakas zmiana na plus (nigdy nie powinien tego robić nota bene). Cały problem polega na tym, że Ty nadal masz kochanka. Jak Twój mąż ma z nim konkurować. Kochanek = motyle w brzuchu. Mąż = niechęć do jakichkolwiek z czymś takim wygrać... Jak zostawiłabyś w końcu kochanka... myślę że byłoby Ci dużo łatwiej wrócić do męża. Niemniej jednak do tanga trzeba dwojga. Nawet jakby Ci mąż obiecał gwiazdkę z nieba to i tak będzie ten gorszy. Pamiętaj jednak o jednym, że małżeństwo jest na dobre i na było jak było szczęście, miłość, szacunek. Wtedy można było góry przenosić... jak są problemy... to najławiej jest się poddać...No właśnie, jeszcze dwa miesiące temu wszystko byłodla mnie proste - mąż jest dla mnie wredny i znęca się nade mną. Byłam pewna, że nic go już nie zmieni, bo błagalam go kilka lat o zmianę - BEZSKUTECZNIE. Więc byłam pewna tego, że chcę się rozwieść, bo jak długo można żyć wśród wyzwisk i być wiecznie poniżanym? Ale zrobił mi teraz "kuku"... Nagle, z dnia na dzień zaczął się zachowywać jak ZUPEŁNIE INNA OSOBA. Przyznaje otwarcie, że był chamem w stosunku do mnie, że bardzo tego żałuje, i że nigdy więcej nie będzie tak postępował. Więc ja jestem "wstrząśnięta i zmieszana", bo zdarzyło się coś NIEMOŻLIWEGO - przez 15 lat był wredny, a teraz proszę - "książę z bajki"... Przemiana trwa już 3 tygodnie i wygląda wiarygodnie. Tylko ja nie dowierzam, bardzo się boję, że to jakaś "podpucha", że on udaje, bo boi się być sam, że robi to wszystko tylko dla dzieci, a jak zerwę całkowicie kontakt z kochankiem, to on znowu zacznie być "wrednym sobą", a tego to ja już NA PEWNO nie przeżyję. Tak na mnie naskakujecie z tym kochankiem, że on taki BEE. Ale ja jestem z nim kontakcie mailowym, mieszka daleko, w innym mieście. W REALU widzieliśmy się tylko kilka dni, ostatni raz przed wakacjami, bo ja nie potrafiłam tak dłużej i powiedziałam mu, że w REALU spotkamy się ponownie tylko i wyłącznie dopiero po moim rozwodzie, jeśli będę miała na tyle odwagi, żeby złożyć pozew rozwodowy. Także to nie jest tak, że my się ciągle gdzieś ukradkiem spotykamy i oddajemy się uciechom cielesnym, tylko rozmawiamy, rozmawiamy i rozmawiamy. I jest mi mojego kochanka żal, bo on cierpi i czeka, ale nie powiedział mi nigdy złego słowa, po prostu mnie wspiera. Gdybym mu powiedziała: "Przyjedź, znajdź pracę w moim mieście, zamieszkajmy razem" - to ON by to zrobił w ciągu kilku dni. Jestem tego pewna. A ja go odsunęłam od siebie w czasie i on czeka, a ja się z tym także męczę. Gdybym zerwała z kochankiem, to pewnie łatwiej byłoby mi się zmusić do powrotu do męża (ze względu na dobro dzieci), a tak, to mogę powiedzieć, że on jest murem, który nas oddziela. Nawet jak mąż teraz bardzo sie stara wszystko naprawić, to już nie robi to na mnie wrażenia, bo bardziej myślę o tym, że ranię mojego kochanka tym, że w sumie nic nie robię dalej sensownego ze swoim napisał/a:Ale najpierw przygotuj się na to, że możesz zostać z dziećmi SAMA. Musisz mieć je za co utrzymać, inaczej znów wylądujesz w przytułku, albo, nie daj Boże, stracisz intensywne poszukiwania pracy. Mam nadzieję, że niedługo gdzieś mnie napisał/a:Kochanka znasz kilka miesięcy, i to tylko ze sporadycznych spotkań. Jaką masz gwarancję, że młodszy od Ciebie kawaler marzy o sprowadzeniu sobie na głowę kobiety po przejściach i trójki cudzych dzieci? Tak mówi, owszem, ale słowa nic nie znaczą. Z całego serca Ci życzę, żeby kochanek okazał się wspaniałym opiekunem dla Ciebie i córeczek, ale... nie ufaj tak łatwo. Osoby takie jak Ty, poranione, wygłodzone emocjonalnie, są najlepszym kąskiem dla różnej maści znajomych w jego mieście, którzy go znają. Faktycznie jest sam i żadna dziewczyna się koło niego nie kręci. Mieszka sam w swoim mieszkaniu i jest samodzielny. Wierzę, że byłby dobry dla moich córek, ALE ja przecieżnie mam prawa zabierać córek ich prawdziwemu ojcu. Tu jest w sumie największy problem. Rozwiązaniem byłaby opieka naprzemienna, ale mój mąż i tak zrobi wszystko, żeby mi odebrać córeczki - po to, żeby inny facet nie miał z nimi kontaktu. Bo to są "jego księżniczki i on nigdy nie zgodzi się na tatusia nr 2".maja 84 napisał/a:Nie myslałaś o tym ,by z dziecmi wyprowadzić sie do kochanka, nie ufasz mu?Ufam mu, ale nie chciałam urządzać jumpingu z faceta na faceta. Myślałam o tym, żeby znaleźć pracę, wynająć jakąś tanią kawalerkę niedaleko przedszkola i tam się przeprowadzić z dziećmi. Żeby jakoś od biedy sobie finansowo radzić i wtedy wszystko na spokojnie przemyśleć BEZ męża i BEZ kochanka. Dzieci byłyby na zmianę u mnie,a na zmianę u męża. Tylko boję się, że niepodołam finansowo. BARDZO się boję... I dopiero wtedy albo powrót do męża, albo rozwód i ściągamkochanka do mojego miasta. Teraz te mocne starania męża, żeby wszystko na gwałt naprawić, wywołują u mnie TYLKO agresję i poczucie winy, że on po 15 latach nagle potrafił się zmienić (choć bardzo dużo go to kosztuje), a we mnie coś pękło i nie potrafię wybaczyć, chociaż chcę :-/ Może powinnam zostawic obu i po prostu być SAMA???maja 84 napisał/a:Zastanawia mnie dlaczego poszłaś do osrodka interwencji a nie do kochanka,który traktowal was jako "całość", moim zdaniem oszukiwałaś i jednego i drugiego mężczyznę, mialaś męża, który wiedział o romansie i nie zerwałaś z kochankiem,zwodziłas kochanka a nie bylas gotowa z nim byc, kochanek mial byc tylko facetem do zabawy? A mąż do utrzymyywania Ciebie? Jeżeli bedziesz tak lawirować miedzy tymi facetami w rezultacie stracisz obu, bo nie jesteś uczciwa i w stosunku do męża i w stosunku do poszłam zamiast do ośrodka do kochanka, bo:- mieszka na drugim końcu Polski, a awantura wynikła nagle i musiałam się szybko z trójką dzieci ewakuowac z domu,- nawet gdyby mieszkał w tym samym mieście, to nie wprowadziłabym się do niego przed rozwodem. kaisa_malene napisał/a:A ja się zastanawiam, czy nie lepiej się wyprowadzić samej póki co, ustatkować i usamodzielnić i dopiero wtedy wziąć dzieci pod opiekę. Zanim sąd rozstrzygnie całą sprawę, da wam rozwód, przyzna dzieci (prawdopodobnie Tobie, bo jesteś matką i zostałaś przez męża pobita), Ty zdążysz już choć trochę stanąć na nogi. I właśnie: czemu nie wyślesz dzieci do przedszkola? Mogłabyś wtedy się wyprowadzę bez dzieci, to mój mąż już mi ich nie odda. Mogę o tym zapomnieć. A żeby móc się wyprowadzić z dziećmi, muszę pracować. Koło się zamyka: niezależność = praca... NIGDY nie zostawię dzieci całkowicie u ojca. Mogę się tylko zgodzić na opiekę 84 napisał/a:Jeżeli zostaniesz z mężem to nie ma opcji, kochanek - przyjaciel wspierający slowem, to zero kontaktu z kochankiem, taki przyjaciel nie przejdzie u męża a wszelką próbe kontaktu odbierze jako romans. Jak Ty własciwie chcesz naprawiać ten związek " mając " przyjaciela w kochanku? Po czymś takim nie ma przyjaźni. Jesteś z mężem, juz nigdy nie porozmaiwasz z kochankiem, dasz rade? Jak nie, bierz dzieci i od razu odejdź, po co sie wrócę do męża, to będę miała szlaban na rozmowy internetowe z kochankiem i będę musiała się tego trzymać. Ale NIE wyobrażam sobie dalszego życia bez rozmów z nim :-/ W sumie tylko te rozmowy trzymały mnie ostatnie miesiące "na powierzchni". Widocznie jednak jestem "kobietą-bluszczem", a powinnam być bardziej napisał/a:Twoja sytuacja jest identyczna jak sytuacja pewnej kobiety matki dwojga dzieci, którą poznałem w pracy, oczywiście inicjatywa z jej strony, że chce odejść od męża, że się we mnie zakochała. I to trwa ponad rok. A tej pani poznanej w pracy powiedzialem ostatecznie "jak uporasz sie ze swoimi sprawami i z sobą to odezwij sie" Wiem, że na Nią to nie zadziałało. Taka kobiet, która jest w nie udanym małżeństwie poznając kawalera czego może chcieć: pocieszenia, zrozumienia, słodkich spędzonych chwil z kimś kto da Jej to czego nigdy nie miała od swojego męża, czyli czułości, namiętności a słowa takiej kobiety są gówno warte, to tylko słowa na przetrzymanie swojej ofiary, żeby za szybko nie uciekła. Tak sie dzieje jak mężatki mają kryzys w BARDZO dziękuję Ci za ten post. Nie wiesz, jak dużo dał mi do myślenia. Myślicie, że ja nie miałam wyrzutów sumienia przez te miesiące? Kochanek jest kawalerem i jego rodzina będzie zła, że sobie wziął rozwódkę z trójką dzieci, zamiast stworzyć NORMALNĄ STATYSTYCZNIE rodzinę. Rodzicom jeszcze nic nie mówił, tylko jego najlepszy przyjaciel jest w to wszystko wtajemniczony. I mu się dziwi, ale szanuje jego uczucia. Jestem egoistką, bo zakochałam się w kawalerze? Lepiej byłoły w rozwodniku...nymphe napisał/a:Masz 36 lat i jesteś na rozdrożu nie wiesz co zrobić, to można zrozumieć, ale właśnie jak tutaj jedna netkobietka napisała po co dawałaś sobie robić kolejne dzieci skoro mąż tobą poniewierał i psychicznie cię poniżał??Na zdrowy rozsądek jak ktoś komuś sprawia przykrość jakakolwiek by to niebyła to jest jakiś uraz wewnętrzny do tej osoby i nic już nie jest jak wcześniej ale mi się wydaje że nie było źle , dostawałaś te grosze ale widocznie mało ci było, nie wierzę że nie miałaś na fryzjera czy jakieś kosmetyki czy perfumki. A kiedy ma się troje dzieci na utrzymaniu to trzeba sobie zdawać sprawę że nie na wszystkie przyjemności człowiek może sobie co do rodziny to twoi bliscy nie wierzę żeby ci nie pomogli wiedząc że mąż traktuje cię jak śmiecia! W takich sytuacjach zawsze znajdzie się ktoś kto się za tobą wstawi, ludzie ...Dwie pierwsze córki miałam planowane, a trzecia to była tzw. "niespodzianka". Przy dwójce pierwszych dzieci jeszcze wierzyłam, że może się jeszcze jakoś poukłada. W trzeciej ciąży przepłakałam 4 miesiące, że będę z nim miała jeszcze jedno dziecko. Miałam depresję. Ale w końcu ogarnęłam się i powiedziałam sobie, że jakoś to przetrwam. Teraz ta najmniejsza, to największy śmieszek w calym domu, takie słoneczko, które rozświetla każdy mrok jednym swoim uśmiechem. Co do wydatków, to dostawałam od męża przez lata faktycznie grosze, które wystarczały TYLKO na jedzenie. O ciuchach/fryzjerze mogłam zapomnieć, chyba, że sama sobie dorobiłam opiekując się dodatkowymi dziećmi w moim domu. To było straszne, to rozdwojenie - na koncie kilka tysięcy na jego gadżety elektroniczne, a z tego 300zł na jedzenie i inne wydatki (tygodniowo). Mam do niego wielki uraz z tego powodu. Takich rzeczy łatwo się nie bliscy wiedzieli, co się dzieje, ale: "taki los kobiety" i "ciesz się, że masz męża, który dobrze zarabia, nie pije, nie bije i dba o dzieci". Nie było z nimi dyskusji :-/ Teraz jest za to afera w calej rodzinie: "on był taaaaki dobry, a ona znalazła sobie kochanka". Tak, bylam tchórzem i rozwiązałam to w beznadziejny sposób, żeby podbudować swoje wątłe i prawie umarłe ego. agau napisał/a:Zresztą, jak można rozpoczynać związek o kłamstw, oszustw, ukrywania się po kątach? Szkoda czasu, a ego i tak w końcu przestanie puchnąć. Dlatego droga autorko, wydaje mi się, że jesteś nie w porządku zarówno wobec siebie, jak i wobec kochanka. Owszem, nie mam nic przeciwko temu, by ludzie próbowali układać sobie życie raz jeszcze, ale najpierw zamknij jeden rozdział, a dopiero potem zacznij drugi. Pozdrawiam Tak, nie czuję się w porządku, dlatego chciałabym w końcu żyć DOBRZE. Nie wiecie, jak bardzo boli mnie życie w stanie takiego "zawieszenia".DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE WYPOWIEDZI, SĄ DLA MNIE BEZCENNE.................................................................................................................................... 30 Odpowiedź przez dorim 2011-11-07 13:48:38 dorim Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-20 Posty: 129 Wiek: 33 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... trzymam kciuki żebyś znalazła pracę jak najszybciej i podjęła najlepsza dla ciebie decyzjęznalazłam tu wiele komentarzy które cie potępiają za nawiązanie romansu podczas trwania małżeństwa ale czytając twoja historię myślę że wiele kobiet tak by postąpiło ( to oczywiście moje zdanie ) bo każda chce się czuć kochana a nie poniżanaja bym w męża zmianę nie uwierzyła tak lekko jak nie zaryzykujesz, nie przekonasz się............ 31 Odpowiedź przez SzaraMyszka20 2011-11-07 18:36:10 SzaraMyszka20 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2011-02-15 Posty: 1,208 Wiek: 26 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... to mi wytłumaczcie jedno... Kilka razy przewinelo sie zdanie ze maz kocha dzieci. Jakie tu ich dobro jak ponizal zone i robil jej awantury wlasnie w obecnosci dzieci? Ja mysle ze to zwyczajny tyran zaslaniajacy sie wiarą. Jakim trzeba bych ch*** zeby uderzyc kobiete? To zwyczajny despota ktory nie znosi sprzeciwu ani odrobiny samowoli o siebie, Twoje dzieci i tak nie beda szczesliwem jesli dzbanek sie rozstrzaskal i kropelka mu nie przywróci dawnej swietnosci. Znajdz sobie prace, nianke i oznajmij tyranowi ze skoro tak kcoha dzieci to niech zaplaci polowe miesiecznej pensji niani. On postwil warunki to i Ty je postaw. A najlepiej skontaktuj sie z adwokatem i dowiedz sie co mozesz zrobic w tej sytuacji od strony prawnej. Skoro maz pracuje przysluguja Ci alimenty na dzieci chociazby... Możesz podciąć mi skrzydła. Nie są mi potrzebne by latać 32 Odpowiedź przez bella24 2011-11-07 18:55:59 bella24 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-07 Posty: 3 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...hmm jezeli nie kochasz meza a tego drugiego nad czym sie zastanawiac???hmm czytalam twoj post ze lzami w oczach i mysla ze u mnie ZACZYNA byc tak samo jak u ciebie i na twoim miejscu zwinelabym sie...nie dalabym mu sie tym ze wierzysz w to ze bedzie inaczej powodzenia i podejmij sluszna decyzje:)trzymam kciuki 33 Odpowiedź przez moonway 2011-11-08 09:19:28 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-08 09:21:31) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Czy myślicie, że jest jakikolwiek sens żyć z mężem pod jednym dachem, jeżeli go już nie kocham i wydaje mi się, że nigdy nie pozwolę na to, aby między nami był jakikolwiek kontakt fizyczny? Teraz nie pozwalam mu się nawet przytulić, bo taki mam uraz do niego. I nie wyobrażam sobie zmiany w tym temacie w przyszłości. Czy warto tak żyć TYLKO DLA DZIECI??? Mąż mówi, że może rok czasu poczekać z seksem, tylko, żebym się z nim nie rozwodziła. Przecież to nie jest normalne??? 34 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-08 09:45:44 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-11-08 09:46:12) Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,016 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... A co dla Ciebie jest normalne? Jeśli mogę coś doradzić, idź na własną terapię, bo póki co sama nie wiesz, co jest dla Ciebie najważniejszym: czy kasa, czy mieszkanie, czy "dobro" dzieci, czy godność, czy uczciwość. Wszystko Ci się miesza (jeśli jest prawdą to, co napisałaś), a Ty się miotasz. Zadajesz retoryczne pytania. Po co? Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 35 Odpowiedź przez marena7 2011-11-08 10:45:55 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Jesli masz taki uraz do męża, to nie warto tak żyć. Ale odradzam też powierzenie swojego i dzieci losu kochankowi. Co więc zostaje? Chyba niezależność. Możesz? Potrafisz? 36 Odpowiedź przez moonway 2011-11-08 12:59:18 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-08 13:01:04) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... marena7 napisał/a:Jesli masz taki uraz do męża, to nie warto tak żyć. Ale odradzam też powierzenie swojego i dzieci losu kochankowi. Co więc zostaje? Chyba niezależność. Możesz? Potrafisz?tak, doszłam do wniosku, że usamodzielnienie się to jedyne sensowne w tej sytuacji rozwiązanie. Za kilka dni zaczynam pracę i z całych sił postaram się być niezależna finansowo, bo teraz to nawet na głupie podpaski muszę się prosić z poczuciem winy, że coś chcę od niego... Jak będę mieć własne pieniądze, to będę miała bardziej obiektywne spojrzenie na moją sytuację. Choćbym miała oddawać większość mojej wypłaty na opiekunkę, to usamodzielnienie się będzie teraz dla mnie najważniejsze. 37 Odpowiedź przez szejker 2011-11-08 20:08:40 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Witajszczerze współczuję , bo w pełni Cię rozumiem , sama jestem w bardzo podobnej sytuacji. Może zacznę od prawie 15 lat po ślubie - 2 dzieci. Mój mąż całe życie był o mnie chorobliwie zazdrosny, dzikie awantury, kontrola na kazdym kroku , tłumaczenie się z rozmów, z kontaktów z współpracownikami w pracy ..... koszmar . nawet jak ktoś zadzwoni do mnie niespodziewanie muszę sie tłumaczyć , pytania czy zdtradzam no bo przecież muszę itp itp koszmar , nauczyłam sie ukrywać swoje uczucia przed nim , nie pokazuję ze coś mnie interesuje bo zaraz będzie zniszczone i tak żyłam i znosiłam długo.... aż pewnego dnia 3 lata temu dojrzał mnie kolega z pracy .... też żonaty - niestety, powiem tylko , że przeżyliśmy razem 2,5 roku cudownego związku , codzienne rozmowy przez tel po parę godzin , razem w pracy , naprawdę spedzaliśmy razem mnóstwo czasu , kradliśmy każdą chwilę , on mój kochanek ja jego kochanka .... potępicie a potępiajcie , w nosie to mam , przez ten okres czasu naprawdę żyłam ..... nikt mi tego nie odbierze , tych chwil , rozmów ... to przyjaciel , kumpel , powiernik i kochanek. dziś z nim się rozstałam bo obok miłości było cierpienie gdy wracał do rodziny ..... nie wiem może każda kochanka ma wątpliwości... u mnie było dużo ... od początku naszego związku wiedzieliśmy , ze dla dobra jego rodziny i mojej nigdy nie będziemy razem ... że tak musi być i tyle , tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nsa przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ...zawalcz o swoje szczęście ( bo ja nie mam odwagi ) , bo inaczej skończysz u boku faceta , który po pół roku składania obietnic , znowu będzie cię poniżał , wiem bo przechodziłam setki razy ze swoim mężem taką sytuację . Mój mąż nie wie o kochanku - zabiłby mnie !!!! wiem na pewno , wyprowadzę się też mnie zniszczy , a Twój mąż przynajmniej wie , więc połowa drogi za Tobą , teraz kolejny krok , powiedziałaś A powiedz B ...A ja jestem nieszczęśliwa ! 38 Odpowiedź przez moonway 2011-11-08 23:58:21 moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nas przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ... jestem nieszczęśliwa !Witaj szejker... Twój kochanek tak "po prostu USZANOWAŁ" Twoją decyzję??? Żadnych sprzeciwów? Dziwne to jest dla mnie bardzo. Zastanów się, czy powinnaś zrywać z nim kontakt, jeśli jest dla Ciebie powietrzem. Pozostańcie chociaż przyjaciółmi. Nadal pracujecie razem? A dlaczego nie układa mu się z żoną? 39 Odpowiedź przez daria1968 2011-11-09 17:14:25 daria1968 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-02 Posty: 1,325 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Ciągle szukamy miłości nie wiele o niej wiedząc. Może być tak że Ty kochasz kochanka - a czy kochanek kocha Ciebie? To że z Tobą uprawia seks wcale o tym nie jakiś czas daj sobie na wstrzymanie -poobserwuj tego kobiet właśnie dla kochanków się rozwodzi a potem jest płacz i zgrzytanie jeszcze są dzieci. 40 Odpowiedź przez szejker 2011-11-09 17:52:34 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... moonway napisał/a:szejker napisał/a:tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nas przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ... jestem nieszczęśliwa !Witaj szejker... Twój kochanek tak "po prostu USZANOWAŁ" Twoją decyzję??? Żadnych sprzeciwów? Dziwne to jest dla mnie bardzo. Zastanów się, czy powinnaś zrywać z nim kontakt, jeśli jest dla Ciebie powietrzem. Pozostańcie chociaż przyjaciółmi. Nadal pracujecie razem? A dlaczego nie układa mu się z żoną?niestety nadal pracujemy razem , codziennie patrzę na niego i serce mi pęka .... krzycze , płaczę w duchu a na zewnątrz do wszystkich się uśmiecham.....uszanował - tak , chyba tak , po tym jak mu z gruchy ni z pietruchy powiedziałam , że to nie ma sensu , to tylko zapytał się czy to koniec , ja na to , że chyba tak , to tylko stwierdził , że on niczego nie żałuje .... i się rozłączył .....wiem ,że to nie ma sensu ..... bo jak wpadnę to mąż mnie zabije , nie ma dla nas żadnej przyszłości , serce pęka ale chyba nie mam wyboru, nie wiem czy podjęłam dobra decyzję , jeżeli chodzi o rozsadek to napewno tak, jeżeli chodzi o emocje , uczucia, bliskość , to nie..... jestem w kawałeczkach a tego bólu nie da się znieść , i wydaje mi się , że on teraz jest na mnie wściekły, i wiem ,że napewno do mnie się nie odezwie , nie zaczepi , żeby być nadal razem ..... czasami mam chwile , że żałuje tak bardzo swojej decyzji .... tak bardzo ..... z drugiej strony zastanawiam sie po co to zrobiłam ? jak czekam na sygnał od niego , za chwilę myślę , że jednak to był dobry krok .... tylko czasami jest mi tak cholernie przykro , że nawet o mnie nie zawalczy.... czyli co 2,5 roku słuchałam kłamstw od niego ? był aż tak obłudny .... przeciez nawet najlepszy seks w trakcie takiego czasu sie znudzi .....z żoną mu sie nie układa od dawna ( znam kobietę ze sporadycznych spotkań ) typ królowej , wszystko dla mnie poddani ..... no i seks , wspłżyja raz na pół roku i to nie jest tak ,że to się zaczęło ode mnie , ona podobno tak ma , dla niej seks moze nie istnieć .... do tego nałożyło się trochę problemów on liczył na nią ona go zawiodła i to tak bardzo ,że nie potrafijej wybaczyć , nawet po tylu latach .... a sytuacja miała miejsce ok 6 lat temu ..... kocham go bardzo i nie porafię , żeć z nim ani bez niego 41 Odpowiedź przez szejker 2011-11-09 18:00:30 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... daria1968 napisał/a:Ciągle szukamy miłości nie wiele o niej wiedząc. Może być tak że Ty kochasz kochanka - a czy kochanek kocha Ciebie? To że z Tobą uprawia seks wcale o tym nie jakiś czas daj sobie na wstrzymanie -poobserwuj tego kobiet właśnie dla kochanków się rozwodzi a potem jest płacz i zgrzytanie jeszcze są ,że seks to nie wszystko ale u nas było tak ,że rozmawialiśmy o wszystkim i to całymi dniami , o problemach w domu - ba nawet dawaliśmy sobie rady jak je rozwiązywać , o dzieciach, o pracy , o naszych zainteresowaniach ( on ma hobby i ja też ) , o jego znajomych o moich znajomych o seksie o polityce , o wszystkim ....naprawde było fajnie tylko mi towarzyszyło czasami takie rozdarcie .... którego nie potrafie ukoic niczym , wydawało mi się , ze rozstanie mi pomoże ..... już nie wiem co mam robić , zawsze mi powtarzał , ze tak łatwo to sie go nie pozbędę , ze mnie nigdy nie puści od siebie .... a tak łatwo pozwolił mi odejść , jestem głupia .... 42 Odpowiedź przez szejker 2011-11-09 18:20:49 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:Ciągle szukamy miłości nie wiele o niej wiedząc. Może być tak że Ty kochasz kochanka - a czy kochanek kocha Ciebie? To że z Tobą uprawia seks wcale o tym nie jakiś czas daj sobie na wstrzymanie -poobserwuj tego kobiet właśnie dla kochanków się rozwodzi a potem jest płacz i zgrzytanie jeszcze są ,że seks to nie wszystko ale u nas było tak ,że rozmawialiśmy o wszystkim i to całymi dniami , o problemach w domu - ba nawet dawaliśmy sobie rady jak je rozwiązywać , o dzieciach, o pracy , o naszych zainteresowaniach ( on ma hobby i ja też ) , o jego znajomych o moich znajomych o seksie o polityce , o wszystkim ....naprawde było fajnie tylko mi towarzyszyło czasami takie rozdarcie .... którego nie potrafie ukoic niczym , wydawało mi się , ze rozstanie mi pomoże ..... już nie wiem co mam robić , zawsze mi powtarzał , ze tak łatwo to sie go nie pozbędę , ze mnie nigdy nie puści od siebie .... a tak łatwo pozwolił mi odejść , jestem głupia ....piszcie do mnie wtedy jest chyba łatwiej 43 Odpowiedź przez dorim 2011-11-10 15:15:01 dorim Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-20 Posty: 129 Wiek: 33 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejkerżyczę ci szczęścia i trzymam kciukitwoja historia mnie wzruszyła i jest w niej troszkę z mojego życia jak nie zaryzykujesz, nie przekonasz się............ 44 Odpowiedź przez vikita 2011-11-10 16:01:41 vikita Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-25 Posty: 167 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... moonway napisał/a:Tak na mnie naskakujecie z tym kochankiem, że on taki BEE. Ale ja jestem z nim kontakcie mailowym, mieszka daleko, w innym mieście. W REALU widzieliśmy się tylko kilka dni, ostatni raz przed wakacjami, bo ja nie potrafiłam tak dłużej i powiedziałam mu, że w REALU spotkamy się ponownie tylko i wyłącznie dopiero po moim rozwodzie, jeśli będę miała na tyle odwagi, żeby złożyć pozew rozwodowy. Także to nie jest tak, że my się ciągle gdzieś ukradkiem spotykamy i oddajemy się uciechom cielesnym, tylko rozmawiamy, rozmawiamy i rozmawiamy. I jest mi mojego kochanka żal, bo on cierpi i czeka, ale nie powiedział mi nigdy złego słowa, po prostu mnie wspiera. Gdybym mu powiedziała: "Przyjedź, znajdź pracę w moim mieście, zamieszkajmy razem" - to ON by to zrobił w ciągu kilku dni. Jestem tego pewna. A ja go odsunęłam od siebie w czasie i on czeka, a ja się z tym także męczę. Gdybym zerwała z kochankiem, to pewnie łatwiej byłoby mi się zmusić do powrotu do męża (ze względu na dobro dzieci), a tak, to mogę powiedzieć, że on jest murem, który nas oddziela. Nawet jak mąż teraz bardzo sie stara wszystko naprawić, to już nie robi to na mnie wrażenia, bo bardziej myślę o tym, że ranię mojego kochanka tym, że w sumie nic nie robię dalej sensownego ze swoim piszesz, że bardzo kochasz nowego partnera. W realu widzieliście się tylko kilka razy... myślę, że to nie jest wystarczające aby określić swoje uczucia... Mówisz, że dużo rozmawiacie, ale te "net rozmowy" nie pokażą Ci prawdziwego oblicza drugiej osoby. Moim zdaniem, kochasz wyobrażenie o człowieku różnym od męża, a nie znajomi znają tego mężczyznę z ulicy. Zastanów zaś do męża - trafiłaś na oprawcę, postaraj się o rozwód lub separację dla własnego dobra. On się nie zmieni. 45 Odpowiedź przez Ancia31 2011-11-10 17:07:19 Ancia31 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-25 Posty: 111 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Czytając tą historię to tak jakbym czytała o sobie o swoim małżenstwie. róznica taka ze kocham i kochalam przed slubem nie meza a kogos innego nie zdradzilam nigdy chociaz czasami z tesknoty kto wie..... poki co walcze o rozwod po tym bede myslala o mojej miłosci ze wzgledu na dziecko nie chce aby cierpialo po rozwodzie bede miala prace niezalezna moge szukac szczescia ale nie teraz kiedy wszystko wrze...... 46 Odpowiedź przez szejker 2011-11-10 19:56:13 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... vikita napisał/a:moonway napisał/a:Tak na mnie naskakujecie z tym kochankiem, że on taki BEE. Ale ja jestem z nim kontakcie mailowym, mieszka daleko, w innym mieście. W REALU widzieliśmy się tylko kilka dni, ostatni raz przed wakacjami, bo ja nie potrafiłam tak dłużej i powiedziałam mu, że w REALU spotkamy się ponownie tylko i wyłącznie dopiero po moim rozwodzie, jeśli będę miała na tyle odwagi, żeby złożyć pozew rozwodowy. Także to nie jest tak, że my się ciągle gdzieś ukradkiem spotykamy i oddajemy się uciechom cielesnym, tylko rozmawiamy, rozmawiamy i rozmawiamy. I jest mi mojego kochanka żal, bo on cierpi i czeka, ale nie powiedział mi nigdy złego słowa, po prostu mnie wspiera. Gdybym mu powiedziała: "Przyjedź, znajdź pracę w moim mieście, zamieszkajmy razem" - to ON by to zrobił w ciągu kilku dni. Jestem tego pewna. A ja go odsunęłam od siebie w czasie i on czeka, a ja się z tym także męczę. Gdybym zerwała z kochankiem, to pewnie łatwiej byłoby mi się zmusić do powrotu do męża (ze względu na dobro dzieci), a tak, to mogę powiedzieć, że on jest murem, który nas oddziela. Nawet jak mąż teraz bardzo sie stara wszystko naprawić, to już nie robi to na mnie wrażenia, bo bardziej myślę o tym, że ranię mojego kochanka tym, że w sumie nic nie robię dalej sensownego ze swoim piszesz, że bardzo kochasz nowego partnera. W realu widzieliście się tylko kilka razy... myślę, że to nie jest wystarczające aby określić swoje uczucia... Mówisz, że dużo rozmawiacie, ale te "net rozmowy" nie pokażą Ci prawdziwego oblicza drugiej osoby. Moim zdaniem, kochasz wyobrażenie o człowieku różnym od męża, a nie znajomi znają tego mężczyznę z ulicy. Zastanów zaś do męża - trafiłaś na oprawcę, postaraj się o rozwód lub separację dla własnego dobra. On się nie jeżeli chodzi o męża to ja też uważam ze powinnaś go zostawić on sie nie zmieni to taki charakter , jak nawet bedzie dobrze jakiś czas to w koncu cos w nim pęknie pod wpływem chwili i jeszce Ci krzywde zrobi...co do kochanka to wiem z autopsji , ze ludzie czasami znaja sie 5 lat i nic z tego nie ma , a czasami o miesiacu znajomości biorą ślub i żyją długo i szczęśliwie....jezeli jestes pewna faceta ( a tak naprawde nigy nie będziesz czy będziecie żyli razem 10 lat czy trzy miesiące ) i wszystko zależy od Ciebie zrób cos i nie zmarnuj swojego szczęścia ( tak jak zrobiłam to ja - bo watpliwości itp.....) amiętaj życie jest tylko jedno .... a im wczesniej to zrobisz to i dla dzieci lepiej , jak są małe szybko zaakceptyją nowe życie bez zbednych żali, bo poprostu są małe i szybko sie zaaklimatyzuja i pogodzą z nowa sytuacją .....jeżeli nic nie zrobisz - jak spędzisz swoje życie , u boku męża i dorastajacych dzieci dzień w dzień , zastanawiając sie co by było gdyby .... jak długo będziesz cierpieć rozważając tysiac możliwości .... ? to jest twoja wizja życia .....miej w nosie co wszyscy pisza o kochankach , że go nie znasz itp .... byc moze , ze maja rację ale czy swojego męża tak dobrze znałaś ? urodziłaś mu dzieci i co ? okazał się taki cudowny dla Ciebie ? nigdy nie jesteśmy w stanie prześwietlić drugiego człowieka ani prawowitego męża ani przyjaciół ani kochanków .... oczywiście musisz mieć świadomość , ze gdy przychodzi dzień powszedni rodza sie problemy , troski ale jak jest uczucie łatwiej je znieść ... a teraz tez masz problemy dnia codziennego i co znosisz je z mężem którego nie kochasz , który Cie nie kocha , i nie potrafi uszanować .Porozmawiaj poważnie z kochankiem , ułóżcie plan jak wszystko zorganizować , przemyślcie całą sytuacje na chłodno z tysiącem rozwiązań , obgadajcie 500 razy, tak aby nadchodzace problemy i mało przyjemne sytuacje nie popsuły relacji między Wami i do dzieła ...a tak naprawde w najgorszym przypadku to poprostu bedziesz WOLNA !!!!!! 47 Odpowiedź przez daria1968 2011-11-12 22:46:32 daria1968 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-02 Posty: 1,325 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...szejker czy mężczyzna który oszukuje swoją żone zasługuje na takie"oddanie" z Twojej strony?Oszukuje żonę,będzie oszukiwał to zawsze żony są złe,trudno się dogadać - takie pierdoły opowiadają aby móc chociaż trochę sobie "postukać".J każda kochanka myśli że jej sytuacja jest inna... 48 Odpowiedź przez szejker 2011-11-14 22:06:48 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... daria1968 napisał/a:szejker czy mężczyzna który oszukuje swoją żone zasługuje na takie"oddanie" z Twojej strony?Oszukuje żonę,będzie oszukiwał to zawsze żony są złe,trudno się dogadać - takie pierdoły opowiadają aby móc chociaż trochę sobie "postukać".J każda kochanka myśli że jej sytuacja jest inna...masz rację , a ja w to wszystko uwierzyłam , dałam sie wciągnąć a teraz mam złamane serce.... z drugiej strony bardzo dobrze mi tak głupia dałam sie złapać szukałam uczucia a dostałam ułudę i cierpienie... kiedy przestanie boleć ? 49 Odpowiedź przez annaJo 2011-11-14 22:50:43 annaJo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony gruntownie Zarejestrowany: 2011-10-11 Posty: 1,531 Wiek: piękny Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:szejker czy mężczyzna który oszukuje swoją żone zasługuje na takie"oddanie" z Twojej strony?Oszukuje żonę,będzie oszukiwał to zawsze żony są złe,trudno się dogadać - takie pierdoły opowiadają aby móc chociaż trochę sobie "postukać".J każda kochanka myśli że jej sytuacja jest inna...masz rację , a ja w to wszystko uwierzyłam , dałam sie wciągnąć a teraz mam złamane serce.... z drugiej strony bardzo dobrze mi tak głupia dałam sie złapać szukałam uczucia a dostałam ułudę i cierpienie... kiedy przestanie boleć ?Szejker, lepiej jest kochać krótko niż nie kochać wcale. Cierpienie zawsze mam towarzyszy, ale przecież to wspaniałe, że przeżyłaś cudowne 2,5 roku. O ileż Twoje życie byłoby uboższe, gdyby nie ta miłość. 50 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 16:39:10 Ostatnio edytowany przez szejker (2011-11-15 16:44:52) szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... annaJo napisał/a:szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:szejker czy mężczyzna który oszukuje swoją żone zasługuje na takie"oddanie" z Twojej strony?Oszukuje żonę,będzie oszukiwał to zawsze żony są złe,trudno się dogadać - takie pierdoły opowiadają aby móc chociaż trochę sobie "postukać".J każda kochanka myśli że jej sytuacja jest inna...masz rację , a ja w to wszystko uwierzyłam , dałam sie wciągnąć a teraz mam złamane serce.... z drugiej strony bardzo dobrze mi tak głupia dałam sie złapać szukałam uczucia a dostałam ułudę i cierpienie... kiedy przestanie boleć ?Szejker, lepiej jest kochać krótko niż nie kochać wcale. Cierpienie zawsze mam towarzyszy, ale przecież to wspaniałe, że przeżyłaś cudowne 2,5 roku. O ileż Twoje życie byłoby uboższe, gdyby nie ta na pewno masz rację , ale przez to wcale mi nie jest lepiej .... ani łatwiej.... tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką , gdy ja naprawde szczerze kochałam ... powiedzcie mi to moja głupota , że wierzyłam w jego uczucia do siebie , czy poprostu mam pecha i pokochałam zwykłego drania , codziennie go widzę , ja jestem zdołowana ( chociaż staram sie aby nie było po mnie widać , ale on wie, zna mnie bardzo dobrze ) , a on chodzi zadowolony z życia .... przynajmniej mam takie wrażenie .....dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego .... 51 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-11-15 19:04:18 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:Oszukuje żonę,będzie oszukiwał Ciebie...tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką ,(...)dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego ....szejker - Ty kpisz czy o drogę pytasz?Chyba już otrzymałaś odpowiedź?I dlaczego uważasz, że ma Ci być lżej lub łatwiej? Nie słyszałaś, że na cudzym nieszczęściu swego szczęścia się nie zbuduje? To masz nauczkę i przyjm ją na klatę. Pluń na niego i zajmij się tym by TWOJE życie sprawiało Ci radość i satysfakcję "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 52 Odpowiedź przez annaJo 2011-11-15 19:32:51 annaJo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony gruntownie Zarejestrowany: 2011-10-11 Posty: 1,531 Wiek: piękny Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:wiesz na pewno masz rację , ale przez to wcale mi nie jest lepiej .... ani łatwiej.... tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką , gdy ja naprawde szczerze kochałam ... powiedzcie mi to moja głupota , że wierzyłam w jego uczucia do siebie , czy poprostu mam pecha i pokochałam zwykłego drania , codziennie go widzę , ja jestem zdołowana ( chociaż staram sie aby nie było po mnie widać , ale on wie, zna mnie bardzo dobrze ) , a on chodzi zadowolony z życia .... przynajmniej mam takie wrażenie .....dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego ....Trudno powiedzieć czy byłaś zabawką, raczej nie bo 2,5 roku to dość długi okres. Nie planowaliście wspólnego życia, więc nawet nie rozmawiając o tym, chyba liczyliście się z tym, że prędzej czy później będziecie musieli czy chcieli to zakończyć. Aż dziwne, że tak długo udało się Wam to utrzymać w nieco inaczej przeżywają takie sytuacje, sądzę że podejmując decyzję nadszarpnęłaś jego poczucie męskości. Duma nie pozwala mu na okazywanie tego co czuje, zreszta co czuje wie tylko on sam. 53 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 19:52:01 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Anhedonia napisał/a:szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:Oszukuje żonę,będzie oszukiwał Ciebie...tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką ,(...)dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego ....szejker - Ty kpisz czy o drogę pytasz?Chyba już otrzymałaś odpowiedź?I dlaczego uważasz, że ma Ci być lżej lub łatwiej? Nie słyszałaś, że na cudzym nieszczęściu swego szczęścia się nie zbuduje? To masz nauczkę i przyjm ją na klatę. Pluń na niego i zajmij się tym by TWOJE życie sprawiało Ci radość i satysfakcjęmasz rację i to w 100%, tylko to nie ja to wszystko zaczęłam - wiem to , żadne wytłumaczenie ... dałam sie zwieść i wkręcić .... mam nauczkę i to taka , że cho cho .... myślę , ze jak przestanie bolec i ochłonę inaczej na to wszystko spojrzę , przyjme na klatę , i masz racje nie będe sie załamywac niedługo czekaja mnie powazne zawody skupie sie na tym , a juz chciałam zrezygnować !, bede walczyć o swoje lepsze jutro .... a on niech robi co chce .... najbardziej boli mnie chyba fakt , ze tak łatwo dałam sie nabrac facetowi ..... czuje sie wykorzystana ..... ale nauczka na przyszłość .... dzięki ... chyba popadam w paranoję raz jestem zła na niego i myśle sobie ,że tak naprawdę nie zasługuje na mnie , a zaraz tesknię ... 54 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 20:02:11 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... annaJo napisał/a:szejker napisał/a:wiesz na pewno masz rację , ale przez to wcale mi nie jest lepiej .... ani łatwiej.... tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką , gdy ja naprawde szczerze kochałam ... powiedzcie mi to moja głupota , że wierzyłam w jego uczucia do siebie , czy poprostu mam pecha i pokochałam zwykłego drania , codziennie go widzę , ja jestem zdołowana ( chociaż staram sie aby nie było po mnie widać , ale on wie, zna mnie bardzo dobrze ) , a on chodzi zadowolony z życia .... przynajmniej mam takie wrażenie .....dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego ....Trudno powiedzieć czy byłaś zabawką, raczej nie bo 2,5 roku to dość długi okres. Nie planowaliście wspólnego życia, więc nawet nie rozmawiając o tym, chyba liczyliście się z tym, że prędzej czy później będziecie musieli czy chcieli to zakończyć. Aż dziwne, że tak długo udało się Wam to utrzymać w nieco inaczej przeżywają takie sytuacje, sądzę że podejmując decyzję nadszarpnęłaś jego poczucie męskości. Duma nie pozwala mu na okazywanie tego co czuje, zreszta co czuje wie tylko on planowaliśmy nic , masz rację - ja nigdy nie poruszałam tego tematu , bo nie chciałabym , żeby dla mnie zrezygnował z rodziny , myślę , ze do pewnych decyzji trzeba dojrzeć - czy z mojej strony czy z jego ...wiesz co madra jesteś - dziekuje Ci za posty ; byc moze ubodłam jego dumę , ale przeciez jak sie kocha , to mozna bez ujmy dla dumy , zadać proste pytania ? prawda ? wiem ,ze to głupie ale miałabym takie poczucie , ze nie tylko mi zależało na tym związku, a tak wszystko poszło na marne , całe ryzyko , nasze przywiązanie do siebie , cały związek ....wiem , ze powiecie , ze co to związek - kradziony czas , kradzione chwile .... ale jednak byliśmy razem , lub chociaż ja z nim byłam a on sie bawił..... odezwie sie jescze , czy będe wrogiem nr1 ? 55 Odpowiedź przez marena7 2011-11-15 20:09:57 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:Witajszczerze współczuję , bo w pełni Cię rozumiem , sama jestem w bardzo podobnej sytuacji. Może zacznę od prawie 15 lat po ślubie - 2 dzieci. Mój mąż całe życie był o mnie chorobliwie zazdrosny, dzikie awantury, kontrola na kazdym kroku , tłumaczenie się z rozmów, z kontaktów z współpracownikami w pracy ..... koszmar . nawet jak ktoś zadzwoni do mnie niespodziewanie muszę sie tłumaczyć , pytania czy zdtradzam no bo przecież muszę itp itp koszmar , nauczyłam sie ukrywać swoje uczucia przed nim , nie pokazuję ze coś mnie interesuje bo zaraz będzie zniszczone i tak żyłam i znosiłam długo.... aż pewnego dnia 3 lata temu dojrzał mnie kolega z pracy .... też żonaty - niestety, powiem tylko , że przeżyliśmy razem 2,5 roku cudownego związku , codzienne rozmowy przez tel po parę godzin , razem w pracy , naprawdę spedzaliśmy razem mnóstwo czasu , kradliśmy każdą chwilę , on mój kochanek ja jego kochanka .... potępicie a potępiajcie , w nosie to mam , przez ten okres czasu naprawdę żyłam ..... nikt mi tego nie odbierze , tych chwil , rozmów ... to przyjaciel , kumpel , powiernik i kochanek. dziś z nim się rozstałam bo obok miłości było cierpienie gdy wracał do rodziny ..... nie wiem może każda kochanka ma wątpliwości... u mnie było dużo ... od początku naszego związku wiedzieliśmy , ze dla dobra jego rodziny i mojej nigdy nie będziemy razem ... że tak musi być i tyle , tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nsa przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ...zawalcz o swoje szczęście ( bo ja nie mam odwagi ) , bo inaczej skończysz u boku faceta , który po pół roku składania obietnic , znowu będzie cię poniżał , wiem bo przechodziłam setki razy ze swoim mężem taką sytuację . Mój mąż nie wie o kochanku - zabiłby mnie !!!! wiem na pewno , wyprowadzę się też mnie zniszczy , a Twój mąż przynajmniej wie , więc połowa drogi za Tobą , teraz kolejny krok , powiedziałaś A powiedz B ...A ja jestem nieszczęśliwa !Nie rozumiem Cię Szejker. Po co Ci to wszystko? Mąż patologiczny zazdrośnik, zmienia Twoje zycie w piekło, a Ty zamiast się z nim rozstać bawisz się w romansową myslę, że niektóre kobiety lubią takie historie rodem z brazylijskiej telenoweli ze sobą w głównej roli uciśnionej seniority. I teraz zamiast twardo stanąć na ziemi i zrobić porządek ze swoim zyciem, bo masz tylko jedno, tkwisz w żałobie po romansie, który był niczym innym jak tematem zastępczym. 56 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-11-15 20:12:42 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:... tylko to nie ja to wszystko zaczęłam - wiem to , żadne wytłumaczenie ... chyba popadam w paranoję raz jestem zła na niego i myśle sobie ,że tak naprawdę nie zasługuje na mnie , a zaraz tesknię ...Nie ma znaczenia, kto to wszystko zaczął. Ważne, że krzywdził. Masz rację - nie zasługuje ani na Ciebie ani na nikogo, bo "kto sieje wiatr, ten zbiera burzę". To człowiek bez skrupułów, myślący tylko o sobie, zawsze będzie ranił jeśli się nie zmieni, a po co ma się zmieniać jak mu tak wygodnie?Nie warto za kimś takim tęsknić. Dobrze, że czynisz kroki by wzbogacić własne życie i odciąć się od toksyny. Powodzenia "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 57 Odpowiedź przez annaJo 2011-11-15 20:16:02 annaJo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony gruntownie Zarejestrowany: 2011-10-11 Posty: 1,531 Wiek: piękny Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:odezwie sie jescze , czy będe wrogiem nr1 ?a czujesz się jak wróg?Myślę, że on sam nie wie jak ma się w tej sytuacji zachowywać, a może inaczej nie umie. Utrzymywaliście to w tajemnicy jak byliście razem, teraz wasze uczucia, jakiekolwiek są, też nie mogą być dostrzeżone przez innych. Widzisz, jednym z uczuć po zakończeniu każdego związku jest ulga. Kochaliście się, ale okłamywaliście rodziny. Miłośc z takimi ograniczeniami jak wasze jest trudna. Po zerwaniu na pewno poczułaś ulgę, że już nie kłamiesz. On też. 58 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 21:21:27 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... marena7 napisał/a:szejker napisał/a:Witajszczerze współczuję , bo w pełni Cię rozumiem , sama jestem w bardzo podobnej sytuacji. Może zacznę od prawie 15 lat po ślubie - 2 dzieci. Mój mąż całe życie był o mnie chorobliwie zazdrosny, dzikie awantury, kontrola na kazdym kroku , tłumaczenie się z rozmów, z kontaktów z współpracownikami w pracy ..... koszmar . nawet jak ktoś zadzwoni do mnie niespodziewanie muszę sie tłumaczyć , pytania czy zdtradzam no bo przecież muszę itp itp koszmar , nauczyłam sie ukrywać swoje uczucia przed nim , nie pokazuję ze coś mnie interesuje bo zaraz będzie zniszczone i tak żyłam i znosiłam długo.... aż pewnego dnia 3 lata temu dojrzał mnie kolega z pracy .... też żonaty - niestety, powiem tylko , że przeżyliśmy razem 2,5 roku cudownego związku , codzienne rozmowy przez tel po parę godzin , razem w pracy , naprawdę spedzaliśmy razem mnóstwo czasu , kradliśmy każdą chwilę , on mój kochanek ja jego kochanka .... potępicie a potępiajcie , w nosie to mam , przez ten okres czasu naprawdę żyłam ..... nikt mi tego nie odbierze , tych chwil , rozmów ... to przyjaciel , kumpel , powiernik i kochanek. dziś z nim się rozstałam bo obok miłości było cierpienie gdy wracał do rodziny ..... nie wiem może każda kochanka ma wątpliwości... u mnie było dużo ... od początku naszego związku wiedzieliśmy , ze dla dobra jego rodziny i mojej nigdy nie będziemy razem ... że tak musi być i tyle , tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nsa przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ...zawalcz o swoje szczęście ( bo ja nie mam odwagi ) , bo inaczej skończysz u boku faceta , który po pół roku składania obietnic , znowu będzie cię poniżał , wiem bo przechodziłam setki razy ze swoim mężem taką sytuację . Mój mąż nie wie o kochanku - zabiłby mnie !!!! wiem na pewno , wyprowadzę się też mnie zniszczy , a Twój mąż przynajmniej wie , więc połowa drogi za Tobą , teraz kolejny krok , powiedziałaś A powiedz B ...A ja jestem nieszczęśliwa !Nie rozumiem Cię Szejker. Po co Ci to wszystko? Mąż patologiczny zazdrośnik, zmienia Twoje zycie w piekło, a Ty zamiast się z nim rozstać bawisz się w romansową myslę, że niektóre kobiety lubią takie historie rodem z brazylijskiej telenoweli ze sobą w głównej roli uciśnionej seniority. I teraz zamiast twardo stanąć na ziemi i zrobić porządek ze swoim zyciem, bo masz tylko jedno, tkwisz w żałobie po romansie, który był niczym innym jak tematem ten temat zastepczy pozwolił cieszyc mi się życiem przez ponad 2 lata .... i nie mam nic poza tematem zastepczym .... 59 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 21:43:23 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... annaJo napisał/a:szejker napisał/a:odezwie sie jescze , czy będe wrogiem nr1 ?a czujesz się jak wróg?Myślę, że on sam nie wie jak ma się w tej sytuacji zachowywać, a może inaczej nie umie. Utrzymywaliście to w tajemnicy jak byliście razem, teraz wasze uczucia, jakiekolwiek są, też nie mogą być dostrzeżone przez innych. Widzisz, jednym z uczuć po zakończeniu każdego związku jest ulga. Kochaliście się, ale okłamywaliście rodziny. Miłośc z takimi ograniczeniami jak wasze jest trudna. Po zerwaniu na pewno poczułaś ulgę, że już nie kłamiesz. On co z ta ulga to tak naprawde nie wiem czy ja odczułam , wiem ,ze jestem okropna piszac to co teraz napisze ale nie odczuwałam wyrzutów sumienia , i on tez nie - nie raz rozmawialiśmy o tym , rozstrzasalismy ten temat na kawałki pierwsze ... oczywiście co do naszych uczuc teraz , to usmiecham sie przez łzy , zaciskam zęby i staram sie funkcjonować tak aby otoczenie nic nie widziało , i chyba przez to jeszce bardziej cierpię , bo nawet wypłakac sie nie mogę . dzięki WAM przynajmniej moge sie wygadać , i wiem , ze pisze czasami głupoty ale moje emocje , uczucia oszalały , sa tak sprzeczne , ze sama ich nie rozumiem.... masz racje - taka miłość jest trudna , nigdy nie sądziłam , ze kiedykolwiek znajde sie w takiej sytuacji , nikomu nie życzę , myslę , ze kochanki - tez kobiety z uczuciami - są i bedę w pewnym sensie ofiarami swoich uczuć , a faceci ? faceci znowu górą .... oni najwiecej korzystaja , dostają i najmniej cierpią .... czy w ogóle sa na świecie normalni faceci , pełni ciepła uczuć ? czy tylko ja mam takiego pecha , daleko posunięta głupotę , ze nie potrafie wybrac tego jedynego, prawdziwego kochanego.... poszukuję ciepła i miłości a nabieram się na ułudę .... 60 Odpowiedź przez moonway 2011-11-20 03:12:22 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-20 03:15:02) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... A u mnie teraz tak: Pracuję, mam w końcu jakieś swoje - nie za duże, ale SWOJE pieniądze, co daje mi ogromną satysfakcję. Mąż próbował przez te dni (bez skutku) zbliżyć się do mnie. Ja byłam dla niego jak głaz, nawet nie chciałam z nim rozmawiać, ale on nie dawał mi spokoju - zalewał mnie codziennie kilkugodzinnymi potokami słów. Próbował reanimować jakoś nasze małżeństwo. A mi go tylko było żal. I cierpiałam okrutnie, że nawet jakbym chciała, to nie potrafię do niego wrócić - tak wielką mam psychiczną mąż powiedział, że mam wycofać z sądu sprawę o znęcanie psychiczne i ekonomiczne (założyłam mu sprawę miesiąc temu, złożyłam zeznania na policji i dołączyłam dowody w postaci nagrań), a jak nie, to się rozwodzimy, bo to wszystko nie ma sensu. Ja nie chcę się w ten sposób na nim mścić, tylko, że to będzie na potencjalnym rozwodzie jedyny dowód, że rozpad naszego małżeństwa nastąpił wcześniej, czyli przed poznaniem kochanka, a nie przez niego. Mam ogromny mętlik w głowie. Może powinnam mu odpuścić?Kochanek nadal czeka "odstawiony na półkę", aż najpierw zrobię sobie porządek w mojej własnej głowie. Utrzymuję z nim sporadyczny internetowy kontakt. On kocha i cierpi, ale wiernie czeka. A ja się pogubiłam całkiem. Nie wiem, co powinnam zrobić... Momentami czuję się jak w jakimś kiepskim thrillerze...
Powody rozstań z kochankąPragnienie normalnościWażniejsze priorytetyDekonspiracjaJak Odzyskać DziewczynęRozstanie z kochanką – jak sobie poradzić?Jak zerwać z kochanką, którą się kocha? 3 cenne porady1. Zamień jej zalety na wadyJak Odzyskać Dziewczynę2. Postaw na wygórowane żądania3. Kontrola i dystans – dwa kluczowe słowa Każdy romans doczeka się w końcu swojego zakończenia. Czasami istnieje szansa na to, że zanim nastąpi rozstanie z kochanką, czy kochankiem, przerodzi się on w prawdziwy, trwały związek. Żeby tak się stało, musi zostać spełniony jeden warunek. Strony romansujące muszą być singlami (lub się nimi stać, co często jest cięższe ot tak do spełnienia). I tutaj dochodzi do rozczarowania, ponieważ próby romansu podejmują często osoby, które nimi nie są. Prędzej czy później musi dojść do rozstania – przygnębiające, wiem. Pomyśl jednak, że w domu czeka na Ciebie narzeczona, żona, dzieci i inna rzeczywistość, którą do tej pory olewałeś. Rozstanie z kochanką czy też rozstanie z kochankiem do łatwych tematów nie należą. Sprawdź, jak zakończyć ten romans i jak sobie z tym poradzić. Powody rozstań z kochanką Nie będę się doszukiwał tutaj tego, z czyjej winy się rozstajemy. Bez względu na to, czy to Ty zamierzasz się rozstać z kochanką, czy to ona Cię rzuciła, przyczyny rozstań są zwykle bardzo podobne. Dodatkowo można je podzielić na dwie grupy. Mianowicie na te, na które mamy wpływ oraz te, które są niezależne od nas. Zacznijmy od pierwszej grupy. Są to na przykład: pragnienie normalności, ważniejsze priorytety. Pragnienie normalności Chyba nikogo nie zdziwi, jak powiem, że nawet kochanka chciałaby w końcu stabilności i odrobinę normalności. Co się pod tym kryje? Chociażby stworzenie relacji, której nie będzie musiała ukrywać. Ty wdałeś się w romans z powodu zwykłej odskoczni od małżeńskiej codzienności. Z żoną na co dzień nie musisz się ukrywać i chować po kątach. Ona też by tak chciała – ile można się ukrywać i być tą drugą? Konflikt narasta. Ważniejsze priorytety Zastanowiłeś się nad tym, co robisz żonie i dzieciom i w końcu doszedłeś do wniosku, że potrzebujesz przewartościować swoje życie. Żona jest ważniejsza. Rozstanie z kochanką nie będzie tak bolesne, jak myślisz, skoro sam doszedłeś do punktu, w którym jesteś. Sytuacja może też wyglądać inaczej. Nie żona, a inna kochanka. Ta jest zbyt natrętna, mało interesująca, pojawiła się lepsza. Różne sytuacje w życiu się przytrafią. Wtedy Ty dążysz do rozstania. Kochanka też może doprowadzić do rozstania, bo u niej w życiu też może pojawić się ktoś, kto zawróci jej w głowie. Dodatkowo ktoś, kto będzie singlem! Postawi ją na pierwszym miejscu, zaoferuje to, czego Ty nie byłeś w stanie. Pozostaje druga grupa, czynników, które nie zależą od nas. Do nich zaliczamy między innymi dekonspirację. Dekonspiracja Zdarza się tak, że choć dokładasz wszelkich starań, by zachować Wasz romans w sekrecie to niestety, ale wychodzi on na jaw. Jeśli chcesz ratować swoją dotychczasową stałą relację, to rozstanie z kochanką leży po Twojej stronie. Musisz to zrobić jak najszybciej, by udowodnić, że zależy Ci na żonie i ratować małżeństwo. Jak Odzyskać Dziewczynę Ebook stworzony na podstawie własnych doświadczeń i wieloletniej wiedzy o tym jak odzyskać dziewczynę i sprawić, by było jak dawniej. POBIERZ E-BOOK Może się zdarzyć też tak, że sam się przyznasz do romansu, co raczej jest rzadkim przypadkiem, i tym samym wystawisz Wasz związek na ogromną próbę przetrwania. Inną osobą, która może między Wami namieszać, jest kochanka. W zemście ujawni Twojej żonie Waszą relację. Rozstania to temat ciężki. Jakikolwiek związek „zakazany”, bez względu na to, jak się skończy, nie może trwać wiecznie. Nikt nie zniesie ukrywania się, kłamstwa, wymyślania absurdalnych historii, życia w dwóch rodzinach. Rozstanie z kochanką ma swoją cenę emocjonalną, którą trzeba zapłacić. Jak sobie w takiej sytuacji poradzić? Kilka sposobów na zajęcie czasu i pustki po kochance. Wróć do rodziny. Zajmij się nią najlepiej jak potrafisz, Zajmij się sobą. Pracuj nad charakterem, psychiką, tęsknotą za kimś, kogo już w Twoim życiu nie będzie, Wróć do aktywności fizycznych lub zajmij się czymś całkowicie nowym. Sport dobrze działa na psychikę i zajmie Ci czas, Nie utrzymuj pod żadnym pozorem żadnego kontaktu z kochanką, Kilka etapów w swoim życiu na nowo musisz przejść, żeby zobaczyć, że gra nie była warta świeczki. Zadbaj o to, co masz i postaraj się tego nie stracić. Trzymam za Ciebie kciuki. Jak zerwać z kochanką, którą się kocha? 3 cenne porady Stało się. Wstajesz i zasypiasz z myślą o niej – nie o żonie czy narzeczonej. Tylko co dalej, jeśli nie możesz liczyć na pełną jej obecność w swoim życiu, ponieważ masz już rodzinę, która w pełni Cię kocha i nawet nie podejrzewa, że coś mogłoby być nie tak. Jak zerwać z kochanką, którą się kocha? Jak przeżyć tak emocjonalne rozstanie z kochanką? 1. Zamień jej zalety na wady Pozbądź się niepotrzebnych uczuć przez przekształcenie zalet byłej kochanki w wady. Niech przestanie w końcu być takim ideałem jak dotychczas. Weź kartkę i wypisz wszystkie jej pozytywne i negatywne cechy, które właśnie w tym momencie przychodzą Ci do głowy. Jak Odzyskać Dziewczynę Ebook stworzony na podstawie własnych doświadczeń i wieloletniej wiedzy o tym jak odzyskać dziewczynę i sprawić, by było jak dawniej. POBIERZ E-BOOK Odetnij lub po prostu oderwij te pozytywne, wyrzuć je, a te negatywne zostaw gdzieś w widocznym dla siebie miejscu. Tak byś mógł kilka razy dziennie do tego wracać i uświadamiać sobie, że wcale nie jest tak idealnie, jak myślisz. Uważaj tylko, żeby żona się do tego nie dobrała 2. Postaw na wygórowane żądania Na etapie (jeszcze!) spotkań możesz zniechęcić kochankę do siebie i swojej wizji przyszłości. Pamiętaj, że robisz to dla siebie. Miłość do drugiej osoby jest czasami bolesnym uczuciem i to właśnie teraz chcesz sprawdzić. Zacznij stawiać jej wygórowane żądania, mocno i kategorycznie. Zacznij żądać wszystkiego, czego Ci brakuje. Ty się zakochałeś, a ona jest pewnie dla seksu z żonatym, dla frajdy lub dla własnych przyjemności. Przykra rzeczywistość. Zacznie Ci więc odmawiać. Jeśli będziesz napierał, ona nie będzie delikatna w doborze słów i wtedy zobaczysz jej prawdziwą twarz. Trochę sam ją wywołasz, ale przynajmniej wtedy sam będziesz wołał o wolność. Rozstanie z kochanką szybciej dojdzie do skutku. 3. Kontrola i dystans – dwa kluczowe słowa Ważne jest, żeby przy tej całej sytuacji zachować dystans i odsunąć się, szczególnie jeśli mowa o bliskości fizycznej, od danej osoby. Nie oszukujmy się, o przyjaźni raczej mowy nie ma. Ty będziesz cierpiał, ona raczej nie będzie zainteresowana. Podczas rozmowy o zerwaniu nie oskarżaj jej o nic i nie miej pretensji. Chyba że zauważysz, że sama zaczyna wojnę (wtedy połącz ten punkt z punktem 2). Rozstanie z kochanką pójdzie wtedy gładko. Dzięki dystansowi dacie sobie czas, a przede wszystkim dasz sobie sam czas na przyzwyczajenie się do tej sytuacji psychicznie. Musisz tę sytuację kontrolować, nikt za Ciebie tego nie zrobi. Jeśli już wiesz, jak zerwać z kochanką, do której coś czujesz i jest to więcej niż zauroczenie, to nie krępuj się zastosować tych różnorodnych porad. Będą one przydatne i na pewno ułatwią Ci pogodzenie się z tą trudną sytuacją. Rozstanie z kochanką, na którym tak bardzo Ci zależało, nie musi wpisywać się do najgorszych przeżyć emocjonalnych w Twoim życiu. Powoli możesz to wpisywać na listę wspomnień.
Macierzyństwo, choć piękne, bywa trudne. Zwłaszcza te najbardziej zatroskane, bo o życie i zdrowie swojego dziecka. Niestety, w niektórych przypadkach jest podłe, podszyte strachem i obrzydzeniem. – Szczególnie do tych, którzy nam żyć nie dają. A najbardziej mojej córce, Magdzie. Przecież to nie jej wina, że taka się urodziła. Że teraz jest dzieckiem, w ciele dorosłej kobiety. Koło siebie coś tam zrobi, ale sięga po lalki do zabawy, rozsiada się w piaskownicy z maluchami, nie rozumie zagrożeń. W ubiegłym tygodniu, dwóch takich łobuzów, małolatów, kazało jej się rozebrać. Oczywiście, że to zrobiła, nie sprzeciwiała się, bo nie wie, że tak nie wolno. Nie zdaje sobie z tego sprawy, jakby zatrzymała się w rozwoju na poziomie kilkulatki. A jest 26-letnią kobietą, która ciągle potrzebuje mamy. Mąż odszedł kilka lat temu, wysyła pieniądze, uważa, że to wystarczy. Kiedyś mi wycedził przez zęby, że się jej wstydzi. Własnej córki. Bo jest upośledzona. Magda jest miła i uśmiechnięta. Zaprowadza mnie do swojego pokoju, który na pierwszy rzut oka, niczym się nie wyróżnia. Łóżko, stolik, lampka, półka z książkami. Spod poduszki wystają jednak zabawki, kilka pluszaków. Na wspomnianej półce większość miejsca zajmują bajki i kolorowanki. I to dziwi, gdy wiesz, że mieszka w nim dorosła kobieta. Przestaje, gdy baczniej się jej przyglądasz i słuchasz, nieskładnych wypowiedzi. Pytam, czy lubi swoją szkołę i słyszę, że tak, bardzo. Nauczyła się tam przygotowywać proste potrawy, układać w szafie ubrania i myć samemu włosy. Zaraz potem słyszę, jak pyta mnie, czy pobawię się z nią w sklep. Rozkłada na dywanie przedmioty, mówi, że jest ekspedientką, a ja mogę u niej wszystko kupić. – Ona każdego tak zaczepia, lubi, gdy ktoś do nas przychodzi. Nie ma koleżanek, tylko te ze szkoły specjalnej. Większość czasu spędza ze mną, sama prawie nie wychodzi, bo zazwyczaj, źle to się kończy. Miasto niby niemałe, ale dzielnica taka sobie, nie bardzo mamy gdzie iść. Zresztą, ludzie nas często przeganiają. W ubiegłym roku z placu zabaw, bo Madzia chciała się pobujać. Dwie mamy, które tam były, powiedziały, że one wszystko rozumieją, że dziewczyna jest chora też. Ale straszy inne, mniejsze dzieci. To nasza druga córka. Młodszej nic nie jest i już dawno ma swoją rodzinę. Mieszka za granicą, rzadko nas odwiedza. Madzia też urodziła się jakby zdrowa, punkty były, nie leżała w inkubatorze. Pierwszy czas był normalny, niczego nie zauważyliśmy. Rosła, ciut później zaczęła chodzić, ale z tym, to przecież tak różnie bywa. Z mówieniem było gorzej, nie dość, że bardzo mało, to jeszcze niezrozumiale. Kiedy miała 5 lat, wystarczyło na nią spojrzeć, żeby widzieć, że coś jest mocno nie tak. Upośledzenie w znacznym stopniu, najlepiej zauważyć i zdiagnozować około 4 roku życia. Nigdy nie myślałam o tym, dlaczego my i że to niesprawiedliwe. Nieszczęścia po ludziach chodzą, nie my pierwsi. Poradzimy sobie. Jakaś taka byłam dobrze nastawiona, nie bałam się naprzód. Może też trochę, nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak będzie wyglądać nasze życie. Że choroba Magdy, spowoduję, że ona nigdy nie dorośnie. Nie założy rodziny, nie będzie miała dzieci. Bo sama, zatrzymała się na etapie 6-latki. I w takim świecie będzie już tkwiła, do samego końca. Rozmowę przerywa krzyk Magdy. Nie może czegoś znaleźć, brakuje jej cierpliwości. Nie słucha, spokojnego tonu głosu swojej matki, wyje i krzyczy coraz głośniej. Robi się coraz bardziej agresywna, rzuca kubkiem o ścianę. W końcu udaję się ją uspokoić, ulubioną piosenką. Gdy dziewczyna zasypia, kontynuujemy rozmowę. – Czasem, muszę wezwać pomoc, pogotowie. Bo gdy takie ataki przychodzą, coś ją zdenerwuje lub wystraszy, nie słucha nikogo. Rzuca się i wyzywa, ciężko ją utrzymać, bo waży sporo. Chowam przed nią jedzenie i słodycze, bo nie robiłaby nic innego, tylko jadła. W zasadzie trzeba jej ciągle pilnować, zajmować nią. Tego się boję najbardziej, bo jestem coraz starsza i słabsza. A mimo wszystko, nie wyobrażam sobie, żeby gdzieś ją oddawać. Wcześniej było lżej, jak Magda była młodsza. Wtedy, nie zwracała na siebie, aż takiej uwagi, lżej ją było okiełznać. Mąż też pomagał, choć bardziej w domu niż przy kimś. Krępował się, nie chciał wychodzić na spacery. Bolało mnie to, bo przecież nie planowałam urodzić jej tak chorej. Zresztą, to nasza córka, nieważne jaka jest. Kiedy rodzisz dziecko, które jest niesprawne intelektualnie, wiesz, że przed tobą ciężka droga. Nie będzie wyboru sukienki na studniówkę, nie będzie wzruszeń na ślubie, gdy dorośnie, nie będzie dla ciebie podporą, bo sama wymaga ciągłej opieki. Za to będzie podmywanie i zmiana brudnej bielizny, 14-letniej dziewczynie, która pierwszy raz miesiączkuję. I prośby, błagania, żeby nie wyciągała sobie podpaski przy ludziach. I albo się z tym godzisz i od razu przestawiasz, nie oczekując cudów albo nie dasz sobie rady. A przecież to właśnie ja, rodzic, jestem jej jedyną szansą na jakieś życie. Nie mogę się poddać, bo to tak, jakbym zostawiła ją samą. Pamiętam jak ze trzy lata temu, zeszłam tylko na dół do kiosku, na chwileczkę, bo Magda spała. Sąsiadka, wołała mnie już z okna, żebym się spieszyła, bo za chwilę bez drzwi zostanę. Córka obudziła się nagle, wystraszyła, że jest sama, a drzwi zastała zamknięte. Szarpała tak mocno, że wyłamała zamek, skomlała, jak skopany pies. Sąsiad zleciał na dół, ale nie po to, żeby jakoś pomóc. Tylko powiedzieć mi, że powinnam ją gdzieś zamknąć, izolować. Tylko lekarz z pogotowia mi współczuł, nawet pytał, czy myślę trochę o sobie. Czy do jakiegoś psychologa, nie powinnam iść. Milczałam, łzy mi leciały. Bo gdy przypną ci łatkę, że jesteś „matką debila”, to znikasz. Nie chcesz niczyjej pomocy, współczucia, bo wiesz, że jesteś z tym sama. Idziesz chodnikiem i czujesz te wszystkie spojrzenia. Słyszysz te skrawki zdań, że to ta, co ma nienormalne dziecko. Nie zapraszają cię na urodziny swoich pociech, nie plotkują z tobą i nie umawiają na wspólną zabawę. Odsuwają cię tak, żebyś czuła, że jesteś gorsza. Najgorzej było, gdy mąż nas zostawił. Powiedział mi w oczy, że dłużej tak nie może, że głupio mu nawet kolegę do domu zaprosić. Bo Magda się zachowuje krępująco, bo nie da w spokoju pogadać. Wyprowadził się i żyję z inną kobietą. Przesyła pieniądze. Czasem zagląda, ale tylko na chwilę, nie wiem nawet po co. Mam żal, bo gdybym to ja tak sobie poszła? Też nieraz mam dość, ryczę z bezsilności, nie cieszy mnie nic. Jedyne moje wyskoki z domu, to do lekarzy z Madzią. Albo też z Madzią, do jej szkoły, żeby ją odwieźć, a potem odebrać. I gdzieś na ławkę do parku i po małe zakupy, bo Magda nie bardzo pozwala, na dłuższe zastanowienie. Ściąga rzeczy z półek, wychodzi sama, szarpie się. Noce, też bywają różne. Domyśla się pani, że gdy ma biegunkę czy wymiotuje, to nie wie, że trzeba mnie zawołać czy iść do toalety. Robi pod siebie, brudzi cały pokój. Nie raz się z nią siłowałam, żeby ją do wanny włożyć, umyć i przebrać. Jest coraz starsza, silniejsza. A ja, coraz słabsza. Moja depresja przyszła z czasem. A może była ze mną od zawsze, tylko ja nie chciałam jej widzieć? Oczywiście, że się pilnuję i leczę, inaczej to chyba już dawno, by nas nie było. Przychodziły straszne momenty, gdzie nocą, marzyłam o naszej śmierci. Z braku sił, nadziei, z ciągłego poczucia wstydu. Bo jak nie za plecami to wprost mi mówią, że jej w jakimś miejscu nie chcą. Że jest niebezpieczna. A to nieprawda! Kiedy Magdy się nie zaczepia, nie dokucza jej, to potrafi się zachować. Ale dzieci bywają złośliwe, znęcają się. Dziewczyna się budzi, woła głośno mamę. Po chwili przychodzi. Pyta czy pokazać mi zdjęcia. Cieszy się, kiedy się zgadzam i przynosi album. Pokazuje mi koleżanki i kolegów, ze szkoły specjalnej. Widzę, że są na wycieczce albo lepią razem pierogi. Uczestniczą w różnych warsztatach i zajęciach terapeutycznych. Są tacy sami, jak Magda. Dorośli, uśmiechnięci i zagubieni. Choć w swoim gronie, nareszcie bezpieczni, bo nikt się nie wyśmiewa z drugiej osoby. Tam wszyscy są sobie równi. – To jedyne miejsce, gdzie obie odpoczywamy. Ona uczy się prostych czynności, spędza czas z innymi ludźmi. Ja mogę trochę odetchnąć, porozmawiać z rodzicami, takimi jak ja. Wesprzeć się poradą tamtejszej psycholog. Albo ją zostawić, na te kilka godzin i uciec. Niedaleko. Pod las zaraz za miastem. Co tam robię? Chowam się na którejś z bocznych ścieżek i wypłakuje. I los proszę, o zdrowie dla siebie. Żebym mogła, jak najdłużej zajmować się moją córką. Żebym nie zwariowała, nie pękła i czegoś głupiego nie zrobiła. I żeby jej nikt, nigdy nie skrzywdził, nie wykorzystał. I zajął nią, kiedy mnie zabraknie. Pytała mnie pani o marzenia. Mam tylko to jedno, najważniejsze. Żeby Madzia, odeszła pierwsza. Tylko wtedy, ja będę mogła umrzeć w spokoju i nie bać się, że zostawię ją samą. I nigdy, nie mówię o niej „upośledzona”. Kiedy ktoś pyta na co choruje, odpowiadam, że jest wiecznym dzieckiem. Bo tylko jej ciało dorosło, w głowie nadal i zawsze już będzie, małą dziewczynką. Wysłuchała: Anika Zadylak
jak zerwać z kochankiem którego się kocha